Jak donosi z Symferopola specjalny wysłannik Polskiego Radia Krzysztof Renik, to właśnie ludzie z drużyn samoobrony nie dopuścili ostatniej nocy do spotkania ambasadorów Litwy i Łotwy z dowództwem zablokowanego od kilku dni sztabu ukraińskiej marynarki wojennej w Sewastopolu. W wyniku ich interwencji ambasadorowie musieli opuścić okolice ukraińskiego obiektu wojskowego. W ostatnich godzinach część zadań, które do tej pory wykonywali żołnierze rosyjskich mundurach, przejęli członkowie krymskiej samoobrony. Część obserwatorów uważa, że Rosja chce w ten sposób pokazać, iż to nie jej wojska działają obecnie na Krymie. Jednocześnie jednak za plecami ludzi samoobrony zawsze stoją - teraz już bardziej w cieniu - żołnierze rosyjscy. Dla części społeczeństwa Krymu obecność rosyjskich wojskowych jest szokująca. Według źródeł ukraińskich, na Krymie przebywa obecnie ponad 16 tysięcy rosyjskich wojskowych, w tym żołnierze z jednostek stacjonujących w Czeczenii, Krasnodarze i Uljanowsku.