Już kilka dni temu w związku z zaostrzającą się sytuacją na Krymie dyplomaci zaapelowali do Polaków o wyjazd z tamtego miejsca. Według konsula, do tej pory na Krymie mieszkało 34 Polaków. - Większość z nich wyjechała, a pozostali księża i kilka Polek, których mężowie są Ukraińcami. Dzisiaj Krym mają opuścić zakonnice - powiedział dziennikarzom Wiesław Mazur. Dyplomaci zapewniają, że mimo ewakuacji placówki w Sewastopolu mają kontakt ze wszystkimi Polakami, którzy pozostali na miejscu. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który w siedzibie MSZ w Warszawie dziękował konsulowi za pracę w ostatnich dniach, przypomniał, że w razie potrzeby pomocy rodakom mogą udzielić inne polskie placówki na Ukrainie. Przypomniał, że obowiązki placówki w Sewastopolu przejął konsulat w Odessie. - Polska ma najgęstszą sieć konsulatów na Ukrainie ze wszystkich krajów Unii Europejskiej - dodał Sikorski. Chodzi zarówno o placówki w Doniecku, Charkowie, Łucku, Winnicy, we Lwowie, jak i wydział konsularny przy ambasadzie w Kijowie. Przed ewakuacją konsulatu dyplomaci zabezpieczyli wszystkie dokumenty i nośniki danych. MSZ twierdzi, że jeśli sytuacja na Krymie się uspokoi, to polski konsulat będzie w stanie wznowić działalność w ciągu kilku dni. Dzisiaj Rada Najwyższa półwyspu krymskiego przyjęła deklarację o niepodległości, a w niedzielę na Krymie ma dojść do referendum w tej sprawie. Ukraińskie władze w Kijowie, ale także niektórzy europejscy politycy uznali deklarację niepodległościową za nielegalną.