Według źródeł agencji Reutera zamach przeprowadzono z terytorium Syrii. Natomiast w oświadczeniu armii Jordanii podkreślono, że wyładowany materiałami wybuchowymi samochód eksplodował w pobliżu obozu dla uchodźców z Syrii we wschodniej części kraju - gdzie zbiegają się granice z Irakiem i Syrią. Do tej pory nikt nie przyznał się do przeprowadzenia zamachu. Armia dodała, że zniszczono kilka innych pojazdów, które zostały użyte do przeprowadzenia ataku. Do zdarzenia doszło o godzinie 5.30 czasu lokalnego (4.30 w Polsce). W reakcji na zamach król Jordanii Abdullah II zapowiedział, że "żelazną pięścią" odpowie jego sprawcom - poinformował pałac królewski w wydanym oświadczeniu. Wcześniej w tym roku jordańskie siły bezpieczeństwa przeprowadziły na północy kraju operację wymierzoną w grupę sympatyzująca z Państwem Islamskim (IS); zginęło wtedy siedmiu dżihadystów. Jak później sprecyzowały władze, operacja udaremniła spisek bojowników IS, którzy zamierzali zaatakować cele cywilne i wojskowe na terenie Jordanii. Według jordańskich władz była to jedna z największych akcji przeciwko uśpionym komórkom zwolenników ekstremistycznych ugrupowań islamskich w ostatnich latach. Prozachodnia Jordania należy do kierowanej przez USA koalicji przeciwko dżihadystom z IS w Syrii i Iraku.