To rutynowe działanie w przypadku świąt narodowych różnych państw - szkopuł jednak w tym, że w ostatnich dniach wspierani przez prezydenta rebelianci zamordowali dwóch białych farmerów, mających swe posiadłości w Zimbabwe. Na domiar złego większość farmerów ma swoje korzenie właśnie w Wielkiej Brytanii, bo Zimbabwe było niegdyś kolonią tego państwa. Niedawno premier Tony Blair potępił nasilające się ataki na farmy, nazywając je "aktami barbarzyństwa". Robert Mugabe ograniczył się do telewizyjnego wystąpienia. Oświadczył, że trwają rozmowy między liderami Związku Farmerów, ale jednocześnie dał do porozumienia, że popiera weteranów chcących odebrać ziemię białym. Tych ostatnich uważa za wrogów Zimbabwe.