Na trasie uroczystego przejazdu królowej do parlamentu zebrały się tłumy ludzi. Również w samym budynku panowała podniosła atmosfera. Wśród tegorocznych zamierzeń jest między innymi wprowadzenie opłat za używanie foliowych torebek w supermarketach, ale także wyposażenie wyborców w prawo odwoływania posła z ich okręgu, jeżeli dopuścił się on rażącego złamania przepisów.Królowa potwierdziła też plany obniżenia podatków i podwyższenia kwoty od nich wolnej. Zapowiedziała, że rząd nadal będzie ograniczać deficyt. "Fundusze na świadczenia społeczne wciąż będą zamrożone. Pozwoli to kontrolować wydatki publiczne. Rząd wprowadzi rozwiązania pomagające ludziom korzystającym z zasiłków na powrót do pracy" - poinformowała posłów i lordów Elżbieta II. Zapowiedziała też, że rząd postawi na energię geotermiczną i łupki. W mowie znalazło się sformułowanie o reformie prawa planistycznego w celu ułatwienia wydobywania gazu łupkowego. Pogłoski o planach rządu wzbudziły kontrowersje. Mowa tu bowiem o prawie pozwalającym firmom wydobywającym gaz wiercić pod domami Brytyjczyków bez pytania ich o zgodę. Według przecieków mowa tronowa miała zapowiadać takie właśnie rozwiązania, ale ostatecznie znalazło się tu o wiele ostrożniejsze sformułowanie. Rząd da na nie zielone światło, ale tylko po konsultacjach społecznych. Być może dlatego, że Brytyjczycy są bardzo przywiązani do prawa własności. Sondaże pokazują, że sceptyczni wobec tego typu rozwiązań są szczególnie wyborcy konserwatywni.Jeszcze wczoraj po dzielnicy rządowej krążyły pogłoski, że mowa zawierać będzie dalsze zaostrzenie prawa imigracyjnego. Interpretowane to było jako reakcja na niedawny sukces wyborczy Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. Zapowiedzi te okazały się nieprawdziwe.Przybyciu monarchini towarzyszyło szereg symbolicznych gestów. Na pamiątkę nieudanej próby wysadzenia Izby Gmin przez Guya Fawkesa w 1605 r. przed wejściem królowej do budynku przeszukuje się piwnice. To w podziemiach miały bowiem być umieszczone wtedy ładunki wybuchowe. Na czas pobytu królowej w parlamencie jeden z posłów przebywa zawsze jako zakładnik w Pałacu Buckingham, co ma gwarantować monarchini bezpieczeństwo. To z kolei pozostałość po czasach, gdy pomiędzy legislaturą a tronem panowały napięte stosunki.