W imieniu ojca w radiu publicznym wystąpił książę-następca tronu Varjiralongkorn, ale z zaledwie trzyminutowym przemówieniem, w którym poinformował, że król jest "trochę chory". Zdarzyło się po raz pierwszy, że król Bhumibol Adulyadej, władający od 62 lat, nie wygłosił tego tradycyjnego przemówienia. Tajlandia przeżywa obecnie bardzo burzliwy okres. Trybunał Konstytucyjny zlecił rozwiązanie rządzącej Partii Władzy Ludu (PWL) oraz dwóch partii koalicyjnych po uznaniu ich za winne oszustw wyborczych. Trybunał wydał także 5-letni zakaz działalności politycznej czołowym przywódcom wszystkich tych partii, w tym premierowi Somchai Wongsawatowi. PWL jest partią, w której skupili się wszyscy współpracownicy byłego premiera Thaksina Shinawatry, obalonego we wrześniu 2006 r. w wyniku zamachu stanu. Obecny szef rządu jest szwagrem mieszkającego na emigracji Thaksina. Ostre protesty antyrządowe, w tym blokada obu portów lotniczych w rejonie Bangkoku, zakończona dopiero po rozwiązaniu partii koalicji rządzącej, poważnie skomplikowały sytuację gospodarczą kraju. W tej napiętej sytuacji miliony Tajów czekały na przemówienie ukochanego monarchy, licząc na wskazówki, jak wyprowadzić kraj z politycznego paraliżu.