Barak Obama zaprosił do Stanów Zjednoczonych przywódców Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru, Kuwejtu, Bahrajnu i Omanu. Dwudniowy szczyt z ich udziałem rozpocznie się jutro w ośrodku Camp David.Jeszcze w piątek Biały Dom informował, że Król Arabii Saudyjskiej nie tylko przybędzie do USA ale również, że w przededniu szczytu spotka się prywatnie z amerykańskim prezydentem. Wczoraj okazało się, że przywódca Arabii Saudyjskiej zrezygnował z przyjazdu i wysłał na szczyt ministra spraw wewnętrznych księcia Nadżifa oraz ministra obrony. Jak pisze dziennik "New York Times" decyzja Króla Salmana jest wyrazem niezadowolenia z prowadzonych przez Waszyngton negocjacji z Iranem, który Arabia Saudyjska traktuje jako głównego rywala w walce o przywództwo w świecie muzułmańskim. W Rijadzie i innych stolicach regionu źle przyjęto też niedawną wypowiedź prezydenta Baracka Obamy, który przestrzegł przywódców krajów Zatoki Perskiej przed niezadowoleniem i frustracją własnych obywateli.