Jedną z podstawowych prawd wiary katolickiej (i prawosławnej) jest to, że podczas eucharystii następuje przeistoczenie chleba i wina w rzeczywiste ciało i krew Chrystusa. W ciągu dwóch tysięcy lat wielu chrześcijan zwątpiło w tę tajemnicę wiary. Zdarzały się jednak w historii wydarzenia, które mogły dopomóc owej wierze. Lanciano - mięsień sercowy Według źródeł kościelnych w ciągu 1250 lat - od roku 750 do dziś - w różnych miejscach na świecie odnotowano ponad 130 cudów eucharystycznych. W wielu z nich hostia i wino w chwili konsekracji zamieniły się w rzeczywiste ciało i krew. W innych przypadkach hostie w niewytłumaczalny sposób nie podlegają prawom natury i nie ulegają rozkładowi, tylko zachowują świeżość, jakby dopiero zostały wypieczone. Najbardziej znany jest cud właśnie z 750 r. - wydarzył się w klasztorze w Lanciano we włoskiej prowincji Chieti nad Adriatykiem. Według przekazów historycznych pewien mnich odprawiający mszę świętą zwątpił w obecność Chrystusa. W momencie konsekracji hostia stała się kawałkiem ciała, a wino - krwią. Przerażony ksiądz chciał ten fakt ukryć przed wiernymi. Jednak krew kapiąca z hostii płynęła tak obficie, że nie było takiej możliwości. Szybko okazało się, że ciało pozostało nienaruszone, a krew zmieniła się w pięć nieregularnych bryłek. Wieść o cudzie poszybowała w świat. Miejscowi zakonnicy otrzymali od arcybiskupa pozwolenie na zbadanie grudek krwi. Postanowili je zważyć i okazało się, że jedna grudka waży dokładnie tyle samo co pięć, a ciężar najmniejszej był równy ciężarowi największej. Fragment ciała oraz krew otoczono kultem. W 1970 r. relikwie po raz kolejny poddano badaniom naukowym. Na czele komisji naukowej stanęli prof. Odoardo Linoli, specjalista anatomii, oraz prof. Ruggero Bertelli, anatom z Uniwersytetu w Sienie. Chociaż dokładne ważenie próbek krwi nie potwierdziło wyników badań sprzed wieków, to jednak i tak dało zaskakujące rezultaty. Okazało się bowiem, że są to skrzepy krwi ludzkiej o normalnym składzie chemicznym, na dodatek frakcjonowanie protein w skrzepach było normalne i zachowujące procentową proporcję odpowiadającą świeżej krwi. Zbadano jej grupę. Okazało się, że jest to grupa AB, czyli taka sama co na Całunie Turyńskim i na chuście z Oviedo, otaczanych kultem jako płótna pogrzebowe Jezusa (pisaliśmy o nich w "Ozonie" 22/2006). Obecność tej samej grupy krwi potwierdzono, badając ciało, w które przemieniła się hostia. - Fragment ciała jest przekrojem serca i jest doskonale widoczne, że mamy do czynienia z prawą i lewą komorą sercową - napisał w swym raporcie prof. Linoli. - Jest to fragment zmumifikowany, ale niezmieniony od 1200 lat, choć nie znaleziono żadnych śladów środków mumifikujących - dodawał. Rezultatów tych analiz nigdy nie podważono. Cud i początek święta Bożego Ciała Podobne zdarzenie miało miejsce w 1263 r. w miejscowości Bolsena we Włoszech. W drodze do Rzymu ksiądz Piotr z Pragi zatrzymał się tam, by przy grobie św. Krystyny odprawić mszę świętą. W czasie przeistoczenia z hostii zaczęły na ołtarz skapywać krople krwi. Ksiądz przerwał mszę, zawinął hostię w korporał i chciał pójść do zakrystii. Kilka kropel spadło na posadzkę. Ksiądz zemdlał. Wierni ruszyli na pomoc i odkryli tajemnicę. W tym czasie w pobliskim Orvieto przebywał papież Urban IV. Wysłał on do Bolsena miejscowego biskupa i dwóch teologów: Tomasza z Akwinu i Bonawenturę z Bagnoregio, by zbadali wydarzenie. Dwaj najwybitniejsi myśliciele chrześcijańscy tamtej epoki - św. Tomasz i św. Bonawentura - osobiście zajęli się sprawą. Kiedy zdali relację papieżowi i potwierdzili zaistnienie cudu, Urban IV nakazał przeniesienie zakrwawionego korporału w uroczystej procesji do Orvieto. Zdarzenie to upewniło Urbana IV co do słuszności powziętej przez niego decyzji o ustanowieniu nowego święta - Bożego Ciała. Rok później papież napisał dotyczącą tej sprawy bullę "Transiturus". Do dziś korporał z 25 śladami krwi przechowywany jest w katedrze w Orvieto, natomiast w Bolsena zachowano poplamione krwią kamienie. Choć relikwii tych nie poddano dotychczas żadnym badaniom naukowym, są one uznawane przez Kościół. W 1990 r. uroczystości Bożego Ciała przewodniczył tam Jan Paweł II. Siena - nieustannie świeże hostie Jeden z najbardziej znanych cudów eucharystycznych miał miejsce w Sienie 14 sierpnia 1730 roku. Z tabernakulum kościoła św. Franciszka ukradziono puszkę z konsekrowanymi hostiami. Kilka dni później hostie odnalazły się - w puszce przeznaczonej na ofiary. Okazało się, że ani jedna nie zginęła - było ich 348 całych i 6 połówek. Źródła nie wspominają, dlaczego po odnalezieniu nie zostały spożyte przez kapłana. Możemy się jedynie domyślać, że albo były mocno zabrudzone, albo wierni, którzy zebrali się w kościele na modlitwie, wymusili na kapłanach ich wystawienie. W takich sytuacjach Kościół dopuszcza pozostawienie hostii aż do momentu rozkładu. Tymczasem w Sienie rozkład nie nastąpił. Hostie zachowywały świeżość i zapach, tak jakby dopiero zostały upieczone. W roku 1914 na polecenie papieża św. Piusa X grupa naukowców ze Sieny i Pizy przeprowadziła bardziej szczegółowe badania hostii. Na czele zespołu stał prof. Siro Grimaldi, chemik z Uniwersytetu w Sienie. Wykonane wówczas testy skrobi i kwasu wykazały normalne ich zawartości. Stwierdzono także, że zostały wypieczone z przesianej mąki pszenicznej. W książce "Naukowy czciciel", napisanej już po zakończeniu badań, prof. Grimaldi usiłował odpowiedzieć na pytanie, dlaczego hostie tak długo zachowują świeżość: "To zjawisko wyjątkowe, które obala naturalne prawo zachowania materii organicznej" - pisał Grimaldi. Kolejne badania przeprowadzono w 1922 r. Ich wyniki okazały się identyczne. Włoski fizyk Enrico Medi po badaniach napisał: "Mamy tutaj do czynienia z interwencją Przyczyny, która nie jest przedmiotem badań nauki. Ta bezpośrednia interwencja Boga jest cudem w ścisłym tego słowa znaczeniu, który nieustannie trwa przez wieki, aby świadczyć o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii". Cudowne hostie do dziś są całe i w doskonałym stanie. - Tu jest obecność! - tak po adoracji cudownych hostii w Sienie mówił w roku 1980 Jan Paweł II. Cuda eucharystyczne odnotowano nie tylko we Włoszech, lecz także we Francji, Niemczech, Czechach, Portugalii i Polsce (m. in. w Poznaniu, Glotowie, Dubnie i Jankowicach koło Rybnika). - Każdy znak niech nam pomaga zrozumieć choć trochę Wielką Tajemnicę - mówi bp Józef Zawitkowski. Tomasz Krzyżak Czytaj więcej w tygodniku