Pożar wybuchł z nieznanych na razie przyczyn w sobotę o świcie w wiosce na północy wąwozu, którym płynie rzeka Megalopotamos i który przecina las palmowy. Ogień udało się niemal całkowicie opanować w niedzielę. W poniedziałek strażacy dogaszali resztki pożaru. Pożar uszkodził palmy zajmujące powierzchnię 5 ha, co przedstawiciel kreteńskiego oddziału organizacji ekologicznej WWF Kalust Paraganian nazwał "katastrofą dla rzadkiego, wiekowego biotopu, strefy w zasadzie chronionej". Chociaż na razie nie są znane przyczyny pożaru, ekspert wskazał na brak rzeczywistej ochrony tego miejsca - oazy zieleni przeciętej rzeką Megalopotamos, która ma ujście do morza na plaży Preweli. Wspomniał też o nadmiernej eksploatacji turystycznej tej okolicy. Przedstawiciel WWF na Krecie zaznaczył, że na szczęście 70 proc. drzew wciąż żyje i jeśli, jak powiedział, "nic złego się nie stanie, wszystko znów się zazieleni za 20-30 lat".