"Zabicie Zacharczenki bez wątpienia prowadzi do wzrostu napięć w regionie. To oczywiście samo w sobie nie sprzyja tworzeniu warunków na rzecz choćby otworzenia się perspektyw rozpoczęcia realizacji porozumień mińskich" - powiedział Pieskow. Ocenił, że zabójstwo Zacharczenki jest "bez wątpienia prowokacją". Dodał, że będzie mieć ona "nadzwyczaj negatywne konsekwencje ogółem dla atmosfery w regionie", i że "nie sprzyja ona procesowi uregulowania konfliktu w Donbasie". Rzecznik Kremla zastrzegł przy tym, że należy jeszcze wyjaśnić, kto stał za zamachem. Pieskow wyjaśnił, że na razie nie są planowane kontakty prezydenta Rosji Władimira Putina z Dmytro Trapeznikowem, który po śmierci Zacharczenki został powołany na jego następcę. Przedstawiciel Kremla wskazał na zapełniony w sobotę grafik prezydenta Rosji, który m.in. spotyka się z prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem. Trapeznikow pełni obowiązki przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej - struktury powołanej przez separatystów w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. 42-letni Zacharczenko zginął w piątek po południu w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego podłożonego w kawiarni w centrum Doniecka, miasta kontrolowanego przez separatystów. Rosyjskie media podały, że zatrzymano grupę podejrzanych o zamach "ukraińskich dywersantów". W Kijowie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy potwierdziła, że Zacharczenko nie żyje i oznajmiła, że mógł on paść ofiarą konfliktu wewnętrznego wśród separatystów lub że za jego śmiercią mogą stać rosyjskie służby specjalne. Zacharczenko był jednym z sygnatariuszy Kompleksu działań w sprawie realizacji porozumień mińskich, podpisanego w lutym 2015 r. w Mińsku. Z Moskwy Anna Wróbel