Prezydent Rosji Władimir Putin jakby nabrał wody w usta. Z jego strony nie ma ani słowa komentarza na odmowę Joachima Gaucka przyjazdu na otwarcie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w lutym 2014 r. Także rosyjska telewizja milczy na ten temat. Odezwali się natomiast politycy z putinowskiego kręgu i wyraźnie widać, jak odmowa Gaucka dotknęła Kreml. - "Błąd" i "polityczna głupota" - Prezydent Niemiec ma wiele możliwości wyrażenia swojej opinii, ale nie powinien on instrumentalizować w tym celu akurat igrzysk olimpijskich; Rosja od lat cieszy się na te igrzyska - powiedział Robert Szlegel, poseł "Jednej Rosji". - Akcja Gaucka "jest zrozumiała ze względów osobistych, ale politycznie głupia" - dodał Szlegel, zarzucając jeszcze prezydentowi Gauckowi, że chce wyostrzyć swój profil kosztem stosunków niemiecko-rosyjskich. Jest to jednak działanie wbrew niemieckim interesom, ponieważ pogarsza te stosunki, uważa Schlegel. W podobnym tonie wypowiedział się rosyjski ekspert ds. niemieckich Władysław Bielow, będący kierownikiem oddziału krajów i regionów Instytutu Europy. Uważa on, że odmowa Gaucka jest błędem. - Jest to być może decyzja Gaucka jako obywatela, ale nie prezydenta Niemiec. Jako głowa państwa musi on stać ponad pewnymi rzeczami. Chyba jeszcze nie odnalazł się w swym urzędzie - wyraził swe przypuszczenie Bielow. Balast doświadczeń Kto chce, może znaleźć wytłumaczenie decyzji prezydenta Gaucka po części w jego biografii. Jego ojciec był więziony latami w rosyjskim obozie karnym. Sam Gauck, teolog i protestancki pastor, angażował się w enerdowskiej opozycji. W latach 90. ub. wieku był dyrektorem Archiwum Akt Stasi. Nikogo nie dziwi więc, że nie muszą wiązać go szczególne, przyjacielskie więzy z prezydentem Putinem, byłym agentem KGB, który przez wiele lat działał m.in. w Hamburgu. Joachim Gauck nigdy nie krył się ze swym krytycznym stosunkiem wobec Rosji i nazywał sprawy po imieniu. Mówił o "długiej historii wyobcowania Rosji, o bezprawiu i zbrodniach", podkreślał, że nigdy nie odbyła się tam "rozprawa ze zbrodniczym, sowieckim systemem". Nie jest jednak jednostronny. - Co stałoby się z hitlerowskim reżimem, gdyby nie było rosyjskiej armii? - pytał, wskazując, że "historia nie znosi przedstawiania tylko w czarnych i białych barwach, ona składa się z wielu odcieni szarości". Nie chodzi wcale o sport Z odmową prezydenta Gaucka nie mają natomiast żadnych problemów rosyjskie organizacje praw człowieka. - Putinowi w ogóle nie chodzi o sport, tylko o polityczne uznanie - powiedział polityk rosyjskiej opozycji Borys Niemcow w wywiadzie dla agencji dpa. Zaapelował on do zachodnich rządów, by wykorzystać igrzyska do wywarcia presji na Rosję. Chodzi przede wszystkim o uwolnienie więzionego od lat przeciwnika Putina Michaiła Chodorkowskiego - powiedział Niemcow. Przewodniczący organizacji "Memoriał" Arsenij Roginskij ma pełne zrozumienie dla decyzji Gaucka: "On podjął bardzo osobistą decyzję, i przy uwzględnieniu jego przeszłości wydaje mi się ona zupełnie naturalna". "Memoriał" zajmuje się m.in. rozprawą z okresem stalinowskim i utrzymuje ona bliskie kontakty z niemieckim Urzędem ds. Akt Stasi. Może pojedzie minister sportu, czyli szef MSW Jaka będzie decyzja nowego rządu RFN ws. obecności jego przedstawicieli w Soczi, tego jeszcze nie wiadomo. Rzecznik rządu Steffen Seibert zaznaczył, że predestynowany do takiej wizyty jest minister sportu. Ale najpierw trzeba odczekać utworzenie rządu. Decyzję prezydenta Gaucka, nazwał on "zupełnie odrębną kwestią". Rosyjski rząd "zna nasze stanowisko w sprawie praw człowieka i podkreślane jest ono przy wielu okazjach", dodał Seibert. Generalnie Rosja jest krytykowana ze względu na dyskryminację homoseksualistów, a w kontekście przygotowań do igrzysk krytykuje się wyzysk robotników budujących obiekty sportowe, dewastację środowiska naturalnego, przymusowe wysiedlenia i wywłaszczanie mieszkańców Soczi. dpa, afpd / Małgorzata Matzke red. odp. Bartosz Dudek, Redakcja Polska Deutsche Welle