Rosja oskarża Stany Zjednoczone o sztuczne podsycanie napięcia w regionie Dalekiego Wschodu. Kreml z poparciem dla Pekinu. "Pełne prawo do ćwiczeń" Agencja Reutera przypomina, że w ramach ćwiczeń chińska armia wystrzeliła co najmniej 11 rakiet balistycznych, które przelatywały w pobliżu terytorium wyspy, a następnie spadły do morza. Manewry rozpoczęły się dzień po wizycie przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie. Chiny wyraziły oburzenie, bo Pekin uważa autonomiczną wyspę za swoje terytorium. Głos w sprawie zabrał też rzecznik Kremla. - To była absolutnie niepotrzebna wizyta - powiedział Dmitrij Pieskow, cytowany przez Reutera. - To suwerenne prawo Chin - zaznaczył Pieskow, zapytany o chińskie ćwiczenia. - Napięcie w regionie i wokół Tajwanu zostało sprowokowane wizytą Nancy Pelosi - miał według agencji Reutera powiedzieć rzecznik Kremla. Moskwa: Prowokacyjna wizyta Nancy Pelosi We wtorek władze Kremla wypowiedziały się w podobnym tonie co Chiny i skrytykowały zapowiadaną wtedy nieoficjalnie wizytę Nancy Pelosi na Tajwanie. - Wszystko w tej trasie i w możliwej wizycie na Tajwanie jest czysto prowokacyjne - mówił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, zanim amerykańska polityk dotarła do Tajpej. Nancy Pelosi na Tajwanie. Kreml stoi murem za Chinami Z kolei rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa stwierdziła we wtorek, że tą wizytą Stany Zjednoczone "próbują wywrzeć presję na Chiny, z którymi Rosja nawiązała bliskie partnerstwo". - USA to państwo-prowokator - dodała Zacharowa.