Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że niemieccy lekarze, którzy przybyli po Nawalnego, zostali zaproszeni do dołączenia do rosyjskich lekarzy zajmujących się jego leczeniem. Podczas telekonferencji Pieskow przekazał, że nadal nie jest jasne, co spowodowało, że Nawalny zachorował podczas powrotu do Moskwy. Opinia lekarzy W Omsku wylądował w piątek niemiecki samolot medyczny wysłany na prośbę rodziny i współpracowników rosyjskiego opozycjonisty, który miał go przetransportować do Berlina. Lekarze nie zgadzają się jednak na zabranie opozycjonisty z placówki, tłumacząc to jego stanem zdrowia. - Zabranie Aleksieja Nawalnego ze szpitala w Omsku jest przedwczesne, nie pozwala na to jego stan - oświadczył naczelny lekarz szpitala Aleksandr Murachowski. - Lekarze nie znaleźli jeszcze żadnych dowodów na to, że rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty - przekazał z kolei zastępca naczelnego lekarza szpitala w Omsku Anatolij Kaliniczenko. Wskazał, że medycy postawili diagnozę, ale nie będą informować o niej mediów. "Nowaja Gazieta" nie wątpi w otrucie Aleksiej Nawalny został otruty z powodu swojej działalności politycznej - ocenia w piątek publicystka niezależnej "Nowej Gaziety" Julia Łatynina. Dziennik "Izwiestija" twierdzi, że opozycjonista mógł wpaść w śpiączkę z powodu cukrzycy czy antydepresantów. "Nie mam wątpliwości, że próbowano go zabić i że powodem była jego działalność polityczna. Widocznie w Rosji bardzo szybko wyciągnięto wnioski z pokojowej rewolucji trwającej na Białorusi" - pisze Łatynina. Publicystka "Nowej Gaziety" i znana komentatorka polityczna przypomina o wypadkach, których ofiarą padli w przeszłości rosyjscy dziennikarze i aktywiści opozycji, m.in. w 2004 roku Anna Politkowska, która straciła przytomność po wypiciu płynu w samolocie. "Lotnisko to niebezpieczne miejsce dla opozycjonisty i niezależnego dziennikarza" - zauważa Łatynina. "Za każdym razem tym próbom zabójstwa towarzyszy oszałamiająca propaganda. Aleksandra Litwinienkę otruł Borys Bieriezowski, albo może otruł się sam. Siergieja Skripala otruli sami Anglicy. Otrucie Wiktora Juszczenki - to PR" - wylicza Łatynina. "Izwiestija" sugeruje chorobę Dziennik "Izwiestija" podał w piątek rano, powołując się na źródła, że lekarze "na razie nie znaleźli w organizmie Nawalnego żadnych trucizn, lekarstw ani narkotyków". Źródła gazety utrzymują, że Nawalny miał wcześniej problemy z trawieniem, odżywiał się nieregularnie i niezdrowo, przy czym sam oceniał te dolegliwości jako dyskomfort trwający kilka dni i nie zwracał się do lekarza. "Źródła dodają, że są też informacje, że u blogera wykryto podwyższony poziom cukru we krwi" - czytamy. "Podwyższony poziom acetonu i cukru we krwi, a także zmiany metaboliczne w mięśniu sercowym mogą mówić o możliwej śpiączce cukrzycowej" - konstatuje dziennik, powołując się na medyka pogotowia. Gazeta - nadal powołując się na anonimowe źródła - podaje, że lekarze z Omska konsultowali się ze specjalistami, którzy nie wykluczyli toksycznego wpływu "środków oddziałujących na system nerwowy, być może antydepresantów". Rządowa "Rossijskaja Gazieta" nie poświęciła Nawalnemu żadnego materiału. Politolodzy ostrzegają Jeden z głównych moskiewskich dzienników, "Kommiersant", cytuje politologa Jewgienija Minczenkę, którego zdaniem ciężka choroba Nawalnego zaszkodzi wizerunkowi władz Rosji. Przed konsekwencjami ostrzega także inny politolog Aleksiej Makarkin. "Skutki polityczne będą dość poważne. To nie zostanie zapomniane. Nawalny to człowiek, który wywołuje bardzo silne emocje u ludzi, choć trudno jest czymś jeszcze ich zadziwić" - mówi Makarkin. Zdaniem ekspertów Kreml, aby nie pogorszyć swego wizerunku, powinien zapewnić maksymalne warunki w celu powrotu Nawalnego do zdrowia i przeprowadzenia obiektywnego śledztwa - podsumowuje "Kommiersant".