"To bardzo pozytywne zjawisko" - powiedział Pieskow o przywróceniu praw rosyjskiej delegacji. Ocenił, że "nie można mówić o zwycięstwie dyplomatycznym Moskwy, a o zwycięstwie zdrowego rozsądku". Przedstawiciel Kremla wyraził przekonanie, że Zgromadzenie "nie może pracować w sposób pełnowartościowy bez udziału delegacji rosyjskiej". Jednocześnie rzecznik prezydenta Władimira Putina zaznaczył, że Kreml nie uważa, aby decyzja ZPRE oznaczała zmianę stanowiska krajów Unii Europejskiej w sprawie Krymu. "Nie można raczej mówić o tym, że jest to zmiana dominującego punktu widzenia" - oświadczył. Zapowiedział, że Rosja będzie "konsekwentnie wyjaśniać sytuację związaną z Krymem, dążąc do momentu, gdy stanowisko jej rozmówców się zmieni". Ławrow: Nadzwyczaj pozytywny krok Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że jego kraj uważa decyzję Zgromadzenia za "nadzwyczaj pozytywny krok". Podkreślił, że delegacje głosujące za przywróceniem rosyjskiej delegacji "stanowiły większość" i "wyraźnie oświadczyły, że prawa, które zostają Rosji przywrócone, nie mogą być kwestionowane". Minister zapowiedział, że Rosja ureguluje zadłużenie związane ze składką w Zgromadzeniu po tym, jak całkowicie wyjaśniona zostanie kwestia uprawień jej delegacji. Istniejąca od 1949 roku Rada Europy zrzesza 47 państw. Rosję przyjęto do Rady w 1996 roku. Od roku 2014, w następstwie aneksji Krymu i wobec trwającej wojny w Donbasie, Zgromadzenie Parlamentarne RE przyjęło serię sankcji wobec Moskwy, z których główną było zawieszenie prawa głosu dla delegacji rosyjskiej. Na sankcje Moskwa odpowiedziała najpierw bojkotem Zgromadzenia Parlamentarnego, a następnie wstrzymaniem płacenia corocznych składek członkowskich do budżetu RE. Zagroziła też definitywnym opuszczeniem organizacji. Z Moskwy Anna Wróbel