Europoseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego odpowiadał m.in. na pytanie Agnieszki Waś-Tureckiej o to, jak się czuje w świecie, w którym światowi przywódcy śmieją się z prezydenta USA. Chodzi o wybuch śmiechu po przemówieniu Donalda Trumpa w ONZ, w którym wyliczał osiągnięcia swojego rządu. "Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. To śmiech, który służy temu, aby sobie poradzić z bardzo niestereotypowym prezydentem, który jednak odnosi sukcesy. Zmienia politykę światową, ale nie powiedziałbym, że na gorsze" - mówił Zdzisław Krasnodębski. Dodał, że z punktu widzenia liberalnego Trump to człowiek nie do przyjęcia. "Jeśli ktoś ma jednak inne poglądy, to może patrzeć na to z zainteresowaniem tak, jak ja patrzę" - powiedział europoseł. "Wszędzie trwa walka o obsadzanie sądów" Nawiązał także do problemów w USA z obsadzeniem stanowiska prezesa Sądu Najwyższego. "Polska nie jest wyjątkiem, wszędzie trwa walka o obsadzanie sądów, także w demokracjach zachodnich" - powiedział europoseł. Według polityka, instytucje unijne powinny brać pod uwagę to, że Europa składa się z narodów. "Jeśli ktoś chce budować zupełnie inną strukturę, to może się to skończyć jak z budową socjalizmu" - stwierdził poseł. Jego zdaniem, nie można budować utopi nie uwzględniającej interesów narodów i nie jest tak, że "bez Unii wszystko by się rozpadło". "Bez Unii też byłaby jakaś inna forma współpracy na kontynencie, nawet Brytyjczycy po brexicie zostaną w jakiś sposób związani z UE" - powiedział europoseł. "Polska będzie miała problem" W rozmowie z Agnieszką Waś-Turecką polityk odniósł się także do pojawiających się wątpliwości, czy Polska uzna wyrok unijnego Trybunału Sprawiedliwości, jeśli będzie dla niej niekorzystny. "Mamy z tym kłopot. Dziś sądy stały się instancjami politycznymi. W wielu krajach sytuacja pod względem praworządności nie jest perfekcyjna. Chcielibyśmy uznawać orzeczenia sądu tak, jak chcielibyśmy uznać decyzje Komisji Europejskiej. Ale jeśli KE przekracza normy i swoje uprawnienia traktatowe, to co mamy zrobić?" - pytał retorycznie Zdzisław Krasnodębski. Według niego, sąd unijny powinien "pozostać w swojej roli" i zajmować się tym, czy Polska naruszyła traktaty. "Jeśli jednak ten wyrok będzie bardzo kontrowersyjny, to Polska będzie miała problem" - powiedział europoseł. Jego zdaniem, problemem UE jest arbitralność i "chęć mieszania się do sytuacji wewnętrznej państw słabszych". "W tym niczego nie ma" Zdzisław Krasnodębski był pytany także o medialne doniesienia na temat zeznań kelnerów z tzw. afery taśmowej, którzy twierdzą, że na jednej z taśm Mateusz Morawiecki miał dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy. Nie wiadomo jednak, czy taśma rzeczywiście istnieje. Nie ma jej w aktach śledztwa. Na taśmie, która w nich jest i która została przez media opublikowana, słychać m.in. jak premier przeklina. "W tym, co zostało opublikowane, niczego nie ma. Wolałbym oczywiście, by pan premier nie używał pewnych słów, (...) ale być może są takie sytuacje, gdy trzeba odgrywać twardego mężczyznę lub twardą kobietę" - skomentował europoseł. Według polityka, doniesienia medialne nie wpłyną na pozycję premiera w Prawie i Sprawiedliwości, choć "jak sobie przypominamy przeszłość, to jest nam przykro, że być może już wtedy premier powinien był chodzić z nami na miesięcznice, demonstrować i być członkiem naszej Rady Programowej". "Mamy do czynienia z zapowiedziami, bo to kelnerzy mówią, że coś słyszeli lub nie słyszeli. (...) Kelner też widzi rzeczywistość tylko z pewnej strony i niekoniecznie widzi ją obiektywnie" - dodał Zdzisław Krasnodębski. "Sprawa była rozdmuchana" Europoseł odniósł się także do wyroku sądu, który nakazał premierowi sprostowanie wypowiedzi, że w czasie rządów koalicji PO-PSL nie budowano dróg i mostów. Sąd nie nakazał jednak przeprosin. "Wyrok jest trafny, bo sprawa była rozdmuchana. (...) Premierowi chodziło o drogi lokalne. (...) To są wypowiedzi, które wypowiada się na wiecach, to jest trochę inny gatunek wypowiedzi, (...) zazwyczaj upraszcza się w nich trochę rzeczywistość" - mówił wiceprzewodniczący PE.