Była to ostatnia tego typu akcja przed niedzielną powtórką drugiej tury wyborów prezydenckich, w której ponownie zmierzą się lider opozycji Wiktor Juszczenko i premier Janukowycz. Od północy obowiązywać będzie na Ukrainie cisza przedwyborcza. Wiec władzy W krótkim, zaledwie kilkuminutowym przemówieniu Janukowycz zarzucił opozycji, że jest sterowana przez zagraniczne ośrodki wpływu. - To my jesteśmy gospodarzami na tej ziemi i nikt nam nie będzie podpowiadał, jak mamy żyć. Nie pozwolimy, aby ktoś obcy budował przyszłość dla naszych dzieci - mówił. Juszczenko był często oskarżany przez obóz premiera, że jest amerykańskim rezydentem na Ukrainie, a Amerykanie finansują jego kampanię. Janukowycz po raz kolejny skrytykował parlament za uchwalenie poprawek do ordynacji wyborczej, które uniemożliwiają głosowanie poza miejscem zamieszkania. W drugiej turze wyborów (21 listopada) takie zezwolenia były jednym ze sposobów fałszowania wyników głosowania - uważa ukraińska opozycja. Na zakończenie Janukowycz zapewnił zebranych, że zwycięży w wyborach. Prosił też, aby z tolerancją odnosili się do "pomarańczowych" (zwolenników Juszczenki) i w miarę możliwości przekonywali ich do zmiany barw politycznych. Demonstracja zwolenników Janukowycza, którą zorganizowano w okolicach Grobu Nieznanego Żołnierza na Placu Sławy (Chwały), przebiegła bez incydentów. Ludzie przyszli z biało-niebieskimi flagami z napisem "Wybór 2004". Jeden z plakatów informował, że Juszczenko jest "grabarzem prawosławia", a Janukowycz "prawosławnym prezydentem". Wśród ludzi można było także zauważyć kilkudziesięcioosobowe grupy zwolenników opozycji. Przez nikogo niezaczepiani skandowali "Juszczenko, Juszczenko", starając się przekrzyczeć o wiele liczniejszy tłum oponentów. Po wystąpieniu Janukowycza na Placu Sławy odbył się koncert gwiazd ukraińskiej estrady. Nie wystąpiły jednak takie gwiazdy, jak Natalia Mohylewska czy Iryna Biłyk, które dotychczas wspierały kandydata władz w kampanii wyborczej. Do głosowania na Janukowycza zachęcała natomiast czterokrotna mistrzyni olimpijska w pływaniu Jana Kłoczkowa. Sondaże, które opublikowano w tym tygodniu, wskazują, że Juszczenko wygra niedzielne głosowanie z przewagą 11 - 14 punktów procentowych nad Janukowyczem. Niepokój opozycji Na dwa dni przed powtórką drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie we Lwowie słychać głosy niepokoju, że obóz rządzący jeszcze szykuje jeszcze jakieś nieprzyjemne niespodzianki. Na dziś wieczór lider opozycji Wiktor Juszczenko zaplanował telewizyjne wystąpienie. Jego zdaniem, władze mają dwa scenariusze zerwania powtórki drugiej tury wyborów prezydenckich - jeden to sprowokowanie przez zwolenników premiera Wiktora Janukowycza zamieszek, a drugi - uznanie przez Sąd Konstytucyjny za niezgodne z ustawą zasadniczą poprawki do ordynacji wyborczej wprowadzone przez parlament w celu niedopuszczenia do fałszerstw wyborczych. Juszczenko powiedział dziś też - odpowiadając na pytanie o "rosyjski ślad" w próbie jego otrucia - że trucizna, której użyto przeciwko niemu we wrześniu, pochodziła z zagranicy. - Jest dużo pośrednich i bezpośrednich informacji, w jaki sposób trucizna trafiła na Ukrainę, a potem na stół, przy którym jadłem kolację - powiedział dziś lider ukraińskiej opozycji. Juszczenko to murowany faworyt głosowania. Premier Janukowycz traci do niego według przedwyborczych sondaży kilkanaście procent głosów. Zdecydowaną przewagę ma tylko na wschodzie kraju, który w swoim czasie groził nawet dążeniami separatystycznymi w razie przegranej swojego kandydata. Specjalny wysłannik RMF na Ukrainę Przemysław Marzec przekonał się jednak, że separacji tak naprawdę nikt nie chce: Nad przebiegiem ukraińskiego głosowania ma czuwać ponad 12 tys. obserwatorów. Najwięcej, bo blisko trzy tysiące, przyjedzie z Polski. Z jednym z polskich obserwatorów rozmawiał w Kijowie Przemysław Marzec: W czasie sfałszowanej drugiej tury wyborów 21 listopada na Ukrainie przebywało około 5 tysięcy obserwatorów. Tym razem będzie ich nie tylko więcej, ale będą mieli również większe uprawnienia, w tym dostęp do punktów wyborczych. Ustępujący prezydent Ukrainy Leonid Kuczma wezwał w wystąpieniu telewizyjnym obu kandydatów, aby podali sobie ręce bez względu na wynik głosowania. Zaapelował też do swych rodaków, aby wybrali kandydata, którego uważają za najlepszego. "Życzę wszystkim, abyśmy wreszcie zakończyli ten maraton wyborczy" - powiedział. Zobacz raport specjalny "Ukraina wybiera"