Kilkakrotnie w czasie całego szczytu na ulicach Stambułu demonstranci ścierali się z policją, ale i tak to największe tureckie miasto żyło podczas spotkania szefów państw NATO całkiem normalnie. Nawet uliczne korki nie były większe niż zazwyczaj. - W zamkniętej dzielnicy Taksim pod okiem tysięcy policjantów i żołnierzy było całkowicie spokojnie i tylko sklepikarze narzekali na psucie rynku przez światowych przywódców. Mnóstwo problemów - mówili specjalnemu wysłannikowi RMF na szczyt NATO, Janowi Mikrucie, mieszkańcy miasta. Nieco dalej, w dzielnicy Ahmed Sultan, handlarze kalkulowali inaczej. - Musieliśmy zamknąć interes na jeden dzień, ale tylko tyle. Jesteśmy dumni, że szczyt odbył się właśnie w Turcji, bo jak wiadomo reklama dźwignią handlu i ruchu turystycznego - przekonywali.