Nie powstaną nowe banknoty, bo "sucre" będzie na początek walutą wirtualną, wykorzystywaną do rozliczeń między rządami państw lewicowego bloku. Ma to zmniejszyć uzależnienie od dolara, jako głównej waluty w handlu międzynarodowym i ograniczyć zarazem uzależnienie od samego Waszyngtonu. ALBA zrzesza dziewięć państw: Ekwador, Honduras, Nikaraguę, Saint Vincent i Grenadyny, Antiguę i Barbudę, Dominikę, Boliwię, Wenezuelę i Kubę. Głównym animatorem tej organizacji jest prezydent Wenezueli Hugo Chavez. Kraje ALBY mają lewicowe rządy, nastawione na wzajemną pomoc oraz współpracę i w większości przeciwne idei wolnego handlu pomiędzy Amerykami, lansowanej przez Waszyngton. W niedzielę w Hawanie rozpocznie się szczyt z udziałem przedstawicieli państw ALBY; oczekuje się, że wezmą w nim udział prezydent Nikaragui Daniel Ortega i prezydent Boliwii Evo Morales. Hugo Chavez przebywa w Hawanie już od piątku. Pomysł przyjęcia wspólnej waluty został ogłoszony w październiku, podczas ostatniego szczytu ALBA. Z czasem ten wirtualny pieniądz miałby się przekształcić w walutę regionalną, wzorowaną na euro. Ekonomiści wyrażają się o tym projekcie sceptycznie - podkreśla agencja AFP - uważają oni, że gospodarki dziewięciu zrzeszonych krajów są zbyt różnorodne i łączą je zbyt słabe więzi komercyjne. Wenezuela jest "lokomotywą" ALBY - przypomina AFP. Jej gospodarka stanowi 70 proc. ekonomicznej wagi całego bloku, którego PKB wynosi 540 mld dol.