Rozpoczynając dwudniowe spotkanie przedstawicieli państw szczególnie zagrożonych zmianami klimatycznymi Mohamed Nasheed powiedział, że na walkę z globalnym ociepleniem przeznacza się dramatycznie mało pieniędzy. - To tak jakby do zniszczonego przez trzęsienie ziemi państwa służby ratownicze przyjechały z miotłami - mówił. W spotkaniu biorą udział przedstawiciele około 10 państw zagrożonych m.in. powiększaniem się obszarów pustynnych, topnieniem lodowców, powodziami i tajfunami. Same Malediwy mogą zniknąć z mapy świata już w 2100 roku. Ten wyspiarski kraj leży zaledwie średnio 2 m n.p.m. Jeśli poziom morza będzie się podnosił w takim tempie jak dotychczas Malediwy zostaną po prostu zalane. Jak zauważa BBC, przemówienie Nasheeda to atak na rządy grupy G8. Podczas dwudniowego spotkania prezydent chce przekonać zagrożone państwa, by zajęły wspólne stanowisko, które mogłoby wpłynąć na wynik szczytu w Kopenhadze. Celem tego spotkania (7-18 grudnia) ma być wypracowanie porozumienia, które zastąpi wygasający w 2012 r. protokół z Kioto w sprawie zmian klimatu. Szanse na powodzenie szczytu oceniane są jednak sceptycznie.