Poszukiwany to pracownik firmy ochroniarskiej, podejrzany o to, że w sobotę skradł w Pradze z bankowego sejfu pół miliarda koron w gotówce, czyli równowartość ok. 69 mln złotych. Czeski portal novinky.cz wyliczył, że zapakowane w torby pieniądze ważyły 109 kilogramów. - Policja wszczęła ogólnokrajowe poszukiwania podejrzanego, 33- letnigo Frantiszka Prochazki" - podała Knolova. "Sprawca jest uzbrojony i wciąż przebywa na wolności - dodała. Za pomoc w jego ujęciu firma ochroniarska, w której pracował, wyznaczyła nagrodę 2 mln euro (7,2 mln złotych). Jeśli okaże się winny, grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Źródło, na które powołuje się agencja CzTK, twierdzi, że sprawca napadu miał wspólnika, który - jak dodaje portal aktualne.cz - najprawdopodobniej był zatrudniony w tej samej firmie ochroniarskiej. - Podejrzany wykorzystał okazję i wszedł do pomieszczenia z sejfem. Wziął gotówkę, schował do toreb, z pomocą wspólnika przetransportował ją w nieznane miejsce; sam pozostał na stanowisku pracy - napisały novinky.cz, powołując się na źródła zbliżone do śledztwa. Nie wyklucza się, że sprawcy kradzieży posłużyli się specjalnym transporterem używanym do przewożenia kosztowności. Trwa ustalanie ewentualnej trasy przejazdu. Dotychczas największą sumą skradzioną w historii Czech były 153 miliony koron, zrabowane w Pradze przez nieznanych sprawców z bankowego konwoju w 2002 roku.