W czwartek japońskie media poinformowały, że co najmniej jedna z dwóch posiadanych przez Koreę Płn. rakiet balistycznych średniego zasięgu Musudan została ustawiona w pozycji startowej, co może wskazywać na to, że Pjongjang wkrótce ją wystrzeli, ale może to być też blefem. Od kilku tygodni napięcie na Półwyspie Koreańskim jest podwyższone. - Wszystko wskazuje na to, że Korea Północna szuka dobrego punktu, w którym by można ten kryzys zakończyć i ogłosić swój sukces - ocenił w czwartek Koziej, zapytany przez dziennikarzy o wydarzenia w Azji. Zdaniem szefa BBN Phenian może obecnie albo jedynie pokazywać, że rakiety są gotowe do odpalenia i ogłosić, że w wyniku demonstracji druga strona ustąpiła, albo odpalić pociski np. 15 kwietnia, kiedy przypadają urodziny założyciela komunistycznej Korei Północnej Kim Ir Sena. - Moim zdaniem to byłoby ryzykowne dla Korei Północnej, bo gdyby np. ta rakieta została zestrzelona, to byłby to klops propagandowy - powiedział Koziej. - Nie sądzę, by Korea Północna wszystko to, co robi, robiła z myślą wywołania wojny, uderzenia na kogoś - ocenił szef BBN. Jego zdaniem władzom w Phenianie chodzi o uzyskanie maksymalnego efektu propagandowego. W ocenie Kozieja młody przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un chce pokazać światu, że z jego krajem należy liczyć się bardziej niż w przeszłości, bo posiada już broń atomową. - Mimo wszystko traktuję władze Korei Północnej jako racjonalnych graczy strategicznych, a nie jakichś wariatów. Moim zdaniem oni wiedzą dobrze, co robią - dodał szef BBN. Ponadto Pjongjang zagroził w czwartek, że strefa przemysłowa Kaesong, prowadzona wspólnie przez oba państwa koreańskie od 2004 roku, może zostać na stałe zamknięta. Północnokoreańscy pracownicy od wtorku nie pojawiają się w strefie, tym samym wstrzymując jej działalność po raz pierwszy od 2004 roku. W środę Korea Południowa i jej sojusznik, USA, podniosły poziom alertu w związku z "żywotnym zagrożeniem" po sygnałach, że Korea Północna może przygotowywać próbę rakietową. W ostatnich tygodniach Pjongjang nasilił wojenną retorykę wobec Seulu i Waszyngtonu. Była to odpowiedź na rozszerzenie międzynarodowych sankcji przyjętych po próbie atomowej Pjongjangu z lutego oraz trwające wspólne amerykańsko-południowokoreańskie manewry wojskowe.