Na konferencji prasowej w Warszawie, poświęconej wizycie europosła u byłej szefowej rządu Ukrainy w więzieniu z 5 marca, Kowal powiedział, że spotkanie to europejscy przyjaciele Ukrainy chcą uznać za element pewnej sekwencji. - Moją wizytę u Julii Tymoszenko traktowaliśmy jako element pewnego cyklu - najpierw wizyta komisarza UE ds. rozszerzenia Sztefana Fuelego (...), następnie moja, w międzyczasie jeszcze zgodzono się na wizytę Freedom House. Odniosłem wrażenie, że na Ukrainie panuje nieco większy luz, większa zgoda na kontakty z uwięzionymi. Nie wiem, czy jest to trwała zmiana, trwały trend, ale chciałbym bardzo, aby tak było - powiedział Kowal. Prócz byłej premier europoseł odwiedził w areszcie w Kijowie - jako pierwszy polityk UE - byłego szefa ukraińskiego MSW Jurija Łucenkę, skazanego w lutym na cztery lata więzienia. Uznano go za winnego sprzeniewierzenia funduszy państwowych i nadużycia władzy. "Najważniejsze są październikowe wybory" Tymoszenko została skazana w październiku na siedem lat pozbawienia wolności za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Tymoszenko stała wówczas na czele rządu. Była premier oraz były szef MSW są przekonani, że wyrok wydano, by usunąć ich ze sceny politycznej; skazani nie mogą startować w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Zarówno Julia Tymoszenko, jak i Łucenko podkreślali w rozmowach z polskim europosłem, że "najważniejsze są październikowe wybory na Ukrainie i prosili, by nie zwracać uwagi na kwestie humanitarne - które są też ważne - ale by pokazywać aspekt polityczny" sytuacji w ich kraju. - Tymoszenko chce też, by podkreślać, że mimo okoliczności, w których się znajduje jest w dobrym stanie ducha - dodał Kowal. Europoseł przypomniał, że prawo ukraińskie nie daje możliwości, by skazany kandydował w wyborach. Kowal: Ta sprawa nie jest zamknięta Pytany przez PAP, w jakim stopniu w dłuższej perspektywie uwięzienie Tymoszenko i osób z jej środowiska wyłączy ich z głównego nurtu życia politycznego, Kowal odparł: "Trudno powiedzieć, ale sądzę, że dzisiaj dotarło do wszystkich środowisk na Ukrainie, że sprawa ta nie jest zamknięta, że jest elementem widocznym także przy decyzjach dotyczących umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE". Umowa ta, jak przypomniał europoseł, została parafowana, ale nie jest jeszcze podpisana. Kowal zaznaczył też, że Julia Tymoszenko jest nadal postrzegana jako lider opozycji, czego dowodzą badania opinii publicznej. Dodał, że zarówno Tymoszenko, jak i Łucenko podkreślali w rozmowach z nim, że chcą być traktowani jako czynni politycy. Unia Europejska domaga się uwolnienia dwójki opozycyjnych polityków, a jej przedstawiciele coraz głośniej mówią, że jeśli Łucenko i Tymoszenko nie wezmą udziału w wyborach, nie dojdzie do podpisania i ratyfikacji parafowanej 30 marca umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. - Każdy ruch - jeśli chodzi o kwestie ukraińskie - ma kontekst europejski - powiedział europoseł. Możliwości prawne Osoby w strukturach Unii, przyjazne Ukrainie, "do których się zaliczam, powinny zakładać, że istnieje jakieś rozwiązanie negocjacyjne. (...) Musi też zapaść decyzja na gruncie prawnym - nie mam wątpliwości, że Tymoszenko i Łucenko rozumieją, że tak to musi wyglądać" - powiedział Kowal, odnosząc się do szans na uwolnienie skazanych. - Najbliższe możliwości prawne w przypadku Łucenki to apelacja, a w przypadku Tymoszenko to kasacja - powiedział Kowal, dodając, że potrzebne byłoby jednak "wsparcie polityczne" dla spraw obojga uwięzionych polityków. - Rozwiązanie wymaga woli politycznej. Trzeba - także władzy - pokazać perspektywę wyjścia z tej sytuacji - wskazał europoseł. Zarówno Łucenko, jak i była szefowa rządu, to poważni oponenci obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Oboje twierdzą, że to właśnie on inspirował śledztwa przeciwko nim oraz wyroki wydane przez kontrolowane przez władze sądy.