W odniesieniu do kryzysu libijskiego Kouchner zauważył, że ONZ powinna jak najszybciej powstrzymać działania sił Muammara Kadafiego wobec powstańców libijskich przez wprowadzenie strefy zakazu lotów wojskowych nad Libią. "Mówiliśmy, że porozumiemy się, i nic z tego nie wyszło. (...) Straciliśmy wiele czasu" - powiedział Kouchner w radiostacji Europe 1. "To przykre" - podsumował. Ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią zażądały Liga Arabska reprezentowana w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przez Liban, a także Francja i Wielka Brytania. Jednak inne państwa, jak USA, Rosja i Niemcy, wyrażają wątpliwości. Według Kouchnera, na początku rewolty w Libii przeciw Kadafiemu interwencja międzynarodowa miała duże szanse na powodzenie, jednak teraz jest już trudniej, gdyż przywódca libijski umocnił swoją pozycję. Były szef francuskiego MSZ, który odszedł z tego stanowiska w listopadzie ub. roku, uzasadniał też prawo do wojskowej interwencji w celu powstrzymania tragedii humanitarnej. "Ingerencja jest konieczna, gdy trzeba powstrzymać masakrę" - podkreślił Kouchner. Pytany o tragiczne trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii, Kouchner, znany przed laty jako słynny "French Doctor", współzałożyciel organizacji humanitarnej Lekarze Świata, powiedział: "Wszyscy jesteśmy Japończykami". Zaapelował o codzienną światową solidarność z mieszkańcami kraju dotkniętego tragedią, w tym także o pomoc dla Japonii ze strony ekspertów od energetyki jądrowej z różnych państw. Jednocześnie jako "całkowicie śmieszne" Kouchner określił zgłoszony ostatnio m.in. przez francuskich Zielonych postulat szybkiej rezygnacji z energii atomowej. Przypomniał, że około 80 proc. energii nad Sekwaną pochodzi z tego źródła. W razie rezygnacji z energetyki atomowej "nie będziemy mieli prądu, nie będziemy mogli żyć" - zaznaczył Kouchner. W jego opinii, Francja jednak powinna jednocześnie pracować nad rozwojem odnawialnych źródeł energii, które w przyszłości mogłyby zastąpić elektrownie jądrowe.