Teraz Bart jest leczony w klinice dla zwierząt w Tampa Bay. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Kot był odwodniony, w otwartych ranach doszło do infekcji. Prawdopodobnie z powodu wypadku zapadł w głęboką śpiączkę, z której wybudził się już w grobie - na szczęście płytkim. Wczoraj weterynarze zdecydowali się przetoczyć krew Bartowi, by wspomóc jego czynności życiowe. Zrekonstruowali już zmiażdżoną szczękę kotka. Niestety, oka nie udało się uratować. Te specjalistyczne, drogie zabiegi były możliwe, bo losem Barta przejęło się stowarzyszenie mieszkańców Tampa Bay. Najpóźniej za kilka tygodni kot będzie mógł wrócić do swego pana. Za półtora miesiąca będzie mógł już przyjmować stałe pokarmy. Weterynarze podkreślają, że pomimo straszliwego wypadku, kot jest nadal przyjaźnie nastawiony do ludzi, mruczy z zadowoleniem, gdy się go głaszcze. (pj)