O tym jednak ogromna część Polaków nie wie - średnio co drugi Polak nie płaci za udzieloną pomoc. Większość tłumaczy się, że nie chcieli śmigłowca (tak było i w tym przypadku). Kłopoty polskich turystów w słowackich Tatrach biorą się m.in. stąd, że Polska nie podpisała ze Słowacją umowy o wzajemnym leczeniu obywateli. W takiej sytuacji jedynym wyjściem jest wykupienie odpowiedniego ubezpieczenia. W przeciwnym razie trzeba płacić. - Po słowackiej stronie Tatr odpłatność jest zawsze pobierana, kiedy jest używany śmigłowiec. Akcje prowadzone metodami tradycyjnymi są nadal bezpłatne - podkreśla naczelnik TOPR, Jan Krzysztof. Polska turystka nie zapłaciła za pomoc, zatrzymano więc jej paszport. Kobieta szuka teraz świadków, którzy zeznaliby, że wsadzono ją do śmigłowca wbrew jej woli. Grozi jej bowiem proces przed słowackim sądem. Nie wiadomo, czy niedługo również w polskie Tatry nie warto będzie wybierać się z polisą ubezpieczeniową w kieszeni. Już teraz, na początku września, wyczerpał się bowiem roczny budżet Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. TOPR zasilają na razie pieniądze od sponsorów prywatnych.