Policja w wielu miejscowościach nadal przeczesuje zgliszcza domów, szukając ciał ofiar. - W niektórych przypadkach minie zapewne kilka tygodni zanim będziemy w stanie ustalić liczbę i tożsamość ofiar - ostrzegł premier rządu stanowego John Brumby. Tylko w jednym miasteczku regionu - Marysville - do tej pory nie ustalono losu około stu osób. Strażacy w środę nadal walczyli z 33 ogniskami pożarów na północ od Melbourne - 23 z nich nie udało się opanować. Policja potwierdza, że część pożarów spowodowana została rozmyślnie - w ramach zainicjowanej przez władze Operacji Feniks, której celem są podpalacze, zaoferowano nagrodę w wysokości stu tysięcy dolarów australijskich za wskazanie winnych. Najpoważniejsze jak do tej pory pożary w Australii miały miejsce w 1983 r. - zginęło wówczas 75 osób, a ogień strawił dwa tysiące domów.