Uprawnionych do głosowania jest 1,9 mln obywateli tego kraju, z czego 90 proc. to muzułmanie. Kosowo, które suwerenność odzyskało 11 lat temu, wybiera swoich przedstawicieli do parlamentu w atmosferze niezadowolenia z powszechnej w administracji korupcji, niemal 30-procentowego bezrobocia oraz polityki napięcia w stosunkach z Serbią. W wyborach startują cztery główne bloki partyjne, w sumie 25 partii i koalicji, które ubiegają się o 120 mandatów, z czego 20 jest zarezerwowanych dla Serbów kosowskich i innych mniejszości. W opinii obserwatorów żaden z bloków nie uzyska wystarczającej większości, aby rządzić samodzielnie. Jedną z głównych kandydatek do objęcia funkcji szefa rządu jest liderka Demokratycznej Ligi Kosowa (LDK) Vjosa Osmani, 37-letnia profesor prawa i deputowana od 2011 roku, reprezentująca młode pokolenie kosowskiej inteligencji sfrustrowanej z powodu nepotyzmu i małej skuteczności tradycyjnych kosowskich partii, wywodzących się z etosu walki partyzanckiej z Serbami. Innym ważnym kandydatem jest 44-letni Albin Kurti, przywódca ruchu Vetevendosje (VV), dobry mówca i dawny lider studencki więziony w latach 90. przez reżim Slobodana Miloszevicia, który zyskał sobie przydomek kosowskiego Che Guevary. To siódme wybory od zakończenia wojny w Kosowie i czwarte od 2008 roku. Dotychczas wszystkie odbyły się jako wybory przedterminowe. W ciągu 11 lat historii Kosowa jako suwerennego państwa żaden rząd nie zdołał utrzymać się do końca kadencji.