Po burzliwej, sześciogodzinnej debacie, za poprawką opowiedziało się 82 deputowanych ze 120-osobowego parlamentu, czyli więcej niż wymagana większość dwóch trzecich. - Dojście do prawdy w sprawie oskarżeń, w czasie wojny i po niej, jest wyzwaniem, z którym musimy się zmierzyć - powiedział przed głosowaniem premier Kosowa Isa Mustafa. Byli partyzanci Armii Wyzwolenia Kosowa (UCK) są od lat podejrzewani o zbrodnie wojenne w latach 1998-1999. Część z nich oskarża się też o handel organami ludzkimi pobieranymi od serbskich jeńców wojennych. Na rząd Kosowa silne naciski wywarły Stany Zjednoczone i Unia Europejska, domagając się osądzenia podejrzanych. Po odrzuceniu po raz pierwszy przez deputowanych wniosku o utworzenie trybunału Zachód zagroził, że sprawa ta trafi do Rady Bezpieczeństwa ONZ, a to oznacza, że w debatę zaangażowane będą nieuchronnie Rosja i Serbia, które są zdecydowanie przeciwne niepodległości Kosowa. Po głosowaniu, premier Mustafa zwołał posiedzenie rządu w celu przygotowania projektu ustawy o powołaniu trybunały, którą będzie musiał zatwierdzić jeszcze parlament. Trybunał do spraw zbrodni wojennych, który najprawdopodobniej zacznie działać na początku przyszłego roku, stanie się częścią sądownictwa Kosowa. Jednak część postępowań będzie toczyć się w Holandii, ze względu na obawy przed zastraszaniem świadków i możliwą korupcją w sądach w Kosowie. Przeciwko utworzeniu trybunału głosował w parlamencie były premier Kosowa i dawny dowódca UCK Ramush Haradinaj. - Aprobując powstanie trybunału przekształcamy się w potwora. W czasie wojny nie byliśmy potworami, byliśmy ofiarami - powiedział Haradinaj, który przewodniczy obecnie opozycyjnemu Sojuszowi na rzecz Przyszłości Kosowa (AAK). Kosowo ogłosiło niepodległość w 2008 r., ale Serbia do tej pory odmawia uznania jego niezależności.