Premier Mateusz Morawiecki zabrał głos w debacie plenarnej Parlamentu Europejskiego na temat przyszłości Unii Europejskiej. Mówił m.in. o projekcie Unia 4.0, kładącym nacisk na rewolucję przemysłową i wspólny rynek, o Unii bezpiecznej, zdającej sobie sprawę z wyzwań geopolitycznych i o Unii obywatelskiej, czyli wspierającej swoich obywateli przed siłą globalnych korporacji. Jednak w czasie debaty większość przedstawicieli PE pytało Morawieckiego nie o jego wizję, lecz o sytuację sądownictwa w Polsce. - Oceniam słabo to wystąpienie, ponieważ nie odnosiło się do spraw kluczowych, takich jak np. przyszły budżet unijny. Premier Morawiecki ani razu nie poruszył problemu rolnictwa i wsi. Tymczasem polityka rolna jest jednym z fundamentów Unii Europejskiej. To zatrważające, że premier kraju, który korzysta z tych dóbr, nie mówi o tej sferze życia gospodarczego - uważa Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL. Jego zdaniem, premier wprowadził w błąd przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, mówiąc o tym, że ponad 80 proc. mediów jest w rękach przeciwnych rządowi, i że za rządów PiS dostęp do mediów publicznych jest bardzo dobry dla wszystkich partii w Polsce. - Tymczasem w programie "Gość Wiadomości", od 16 listopada 2016 roku przedstawiciele PiS występowali ponad 400 razy, podczas gdy PSL - dwa razy. To oznacza ponad 75 proc. obecności PiS w najważniejszym programie publicystycznym i 0,3 proc. dla PSL. To jest właśnie ten pluralizm w mediach, o którym mówił premier Morawiecki - mówi szef ludowców. Według niego, ta wypowiedź premiera "jest skandaliczna i nieprawdziwa". - Boleję nad tym, że polski premier opowiada takie bzdury w Parlamencie Europejskim. Boli także to, że po jego słowach nastąpiła totalna krytyka tego wszystkiego, co się dzieje w Polsce - dodaje Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef PSL podkreśla, że nikt się prawie nie pytał premiera o przyszłość Europy, choć taka była tematyka sesji. - Wszyscy mówili o sytuacji związanej z sądami. Jeżeli premier chciał wywołać burzę wokół Polski, to ją wywołał. Takie są konsekwencje decyzji jego zaplecza politycznego. Nie służy to Polsce, tylko może spowodować obniżenie funduszy europejskich dla Polaków. Za błędy rządzących mogą zapłacić nasi rodacy - zaznacza Kosiniak-Kamysz. Według niego, przez działania rządu nasze krajowe sprawy zostały przeniesione na forum Unii Europejskiej, choć wcześniej PiS mówił o rozstrzyganiu spraw polskich w polskim domu. (AM)