Jak tłumaczy proboszcz Michael Jonhson, chodzi o "uznanie wartości psów", a także o to, by do kościoła przyszły osoby, które z powodu psa zostałyby w domu. Podczas mszy zwierzęta dostaną przekąskę i miskę wody. Proboszcz Johnson powiedział, że nie będzie urażony, jeśli podczas mszy rozlegnie się szczekanie. Kwestia, czy zwierzęta mają duszę, pozostaje otwarta - zaznaczył.