Dzielnica, w której najpierw potomkowie imigrantów z Magrebu pobili policjanta i dwóch strażaków, i gdzie potem w odwecie zdemolowano dom modlitw muzułmanów, jest odcięta od reszty miasta potężnym kordonem policji. Zmobilizowano nadzwyczajne środki jednostek specjalnie szkolonych w rozpędzaniu demonstracji - w sumie ponad 150 funkcjonariuszy. Jeszcze wczoraj manifestanci skandując "Jesteśmy u siebie!" i "Precz z Arabami!" przedarli się przez kordon policji. Dzisiaj te zachowania dzielą Francję - jedni potępiają demonstrantów za rasizm i ksenofobię, inni są zdania, że żadna partia, na lewicy czy na prawicy nie potrafiła się skutecznie uporać z problemem integracji przybyszów z innych kultur ze światem wartości Republiki Francuskiej.