Nacjonaliści z koalicji Dla Korsyki (Pe a Corsica) zdecydowanie wygrali w grudniu wybory regionalne i teraz chcą zmusić Paryż do ustępstw. Jak pisze BBC, domagają się oni większych uprawnień podatkowych, zrównania statusu języka korsykańskiego z językiem francuskim, utworzenia statusu rezydenta Korsyki, aby chronić wyspiarzy przed spekulacjami na rynku nieruchomości, a także amnestii dla więźniów. Według lokalnej prefektury w pokojowej demonstracji wzięło udział ok. 6 tys. mieszkańców wyspy; organizatorzy podają, że było ich ok. 25 tys. "To jest historyczny moment, wielki marsz w Ajaccio" - powiedział dziennikarzom Gilles Simeoni, który stoi na czele "rządu" korsykańskiego. Simeoni, umiarkowany nacjonalista, w wywiadzie w ubiegłym tygodniu dla agencji Reutera ostrzegł, że Paryż "będzie igrał z ogniem", jeśli nie spełni żądań Korsyki. Jednak francuscy ministrowie odrzucają część korsykańskich postulatów, takich jak kwestia języka, co wymagałoby zmiany konstytucji Francji. Konstytucja przewiduje, że na ziemi francuskiej jedynym oficjalnym językiem jest język francuski. Kwestia niepodległości Korsyki jest nadal drugorzędną sprawą na wyspie, która w ostatnich latach odzyskała stabilność po dekadach ataków dokonywanych przez separatystyczny Front Narodowego Wyzwolenia Korsyki (FLNC). W czerwcu 2014 roku organizacja ogłosiła zawieszenie broni oraz stopniową demilitaryzację w celu promowania działalności politycznej na Korsyce. Front przez 40 lat przeprowadził ponad 10 tysięcy ataków, wysadzając posterunki policji i domy letniskowe. W wyniku jego działalności zginęło wtedy co najmniej 40 osób. Korsyka liczy 325 tys. mieszkańców; jej udział w gospodarce kraju wynosi 0,5 proc.