- W szkole mojej córki nauczyciele zapowiedzieli nam podczas zebrania wprost, że spodziewają się zamykania szkół w ciągu trzech tygodni lub miesiąca - mówi mama sześcioletniej Sandrine Sfez. - Rodzice zaprotestowali, ale nauczyciele skwitowali nasze protesty wzruszaniem ramion - wyznaje. Obostrzeń brak. Poza jednym We francuskich szkołach nie ma obecnie obowiązku mierzenia dzieciom temperatury tak, jak to miało miejsce przed wakacjami. Nie ma również obowiązku zachowania dystansu społecznego. Jedynym obostrzeniem jest noszenie maseczek przez nauczycieli i dzieci powyżej 11. roku życia. Wyjątek od reguły stanowią zajęcia sportowe, podczas których można zdjąć maseczkę. Do szkoły rodzice mogą wejść również tylko w maseczce. Administracja Paryża dostarcza bezpłatnie dwie nadające się do prania i wielokrotnego użytku maseczki wszystkim uczniom paryskich szkół średnich. Stosowany jest żel dezynfekujący, również przez małe dzieci, a merostwo zapowiedziało kontrole wyposażenia placówek w mydło i żel wodno-alkoholowy, aby umożliwić dzieciom mycie rąk tak często, jak to możliwe: po przybyciu do placówki, przed i po przerwie, przed i po posiłku, po wyjściu z toalety oraz przed wyjściem do domu. Placówki edukacyjne mają również obowiązek regularnego wietrzenia pomieszczeń co najmniej przez 15 minut - w czasie przerw, rano i wieczorem. W szkołach uruchomiono ponownie zajęcia dodatkowe oraz zajęcia świetlicowe. W Paryżu wiele osób zaczyna pracę w godzinach 9-10 rano, co oznacza, że pracuje do godz. 18 lub dłużej, dlatego też bardzo częstym zjawiskiem jest odbieranie dziecka ze szkoły ok. godz. 18, także dzieci rozpoczynających naukę w zerówkach czy przedszkolaków. Zaniepokojenie nauczycieli Z prawie 900 tys. nauczycieli, którzy wrócili do pracy stacjonarnej we francuskich szkołach 31 sierpnia w placówkach prywatnych oraz 1 września w szkołach publicznych zaledwie 30 proc. twierdzi, że jest z tego zadowolona. Nauczyciele uważają, że są "na pierwszej linii" i obawiają się zakażenia koronawirusem w swoich klasach - wynika z opublikowanego 1 września badania opinii ChooseMyCompany, przeprowadzonego z inicjatywy deputowanych rządzącej partii LREM. Na pytania zaniepokojonych rodziców o kwarantannę w szkołach w przypadku pogorszenia się sytuacji zdrowotnej i konieczności zamykania szkół, gdzie wykryty zostanie koronawirus, merostwo obiecuje udostępniać zastępcze lokale do prowadzenia zajęć. Miasto będzie mogło również zagwarantować zatrudnienie pracowników tymczasowych do opieki nad dziećmi w mniejszych grupach. Nauczyciele sugerują jednak powrót do nauczania zdalnego lub rotacyjnego, aby zapewnić sobie maksimum 10-osobowe grupy w klasach. Obietnice ministra Od dwóch tygodni związki zawodowe nauczycieli krytykują - jak twierdzą - "brak przygotowania" ministerstwa edukacji w kwestii powrotu do szkół w czasie pandemii. Główny związek szkolnictwa podstawowego Snuipp-FSU wezwał nawet do opóźnienia o kilka dni rozpoczęcia roku szkolnego. Minister edukacji Jean-Michel Blanquer obiecuje nauczycielom podwyżki i - jak to ujął - "przewartościowanie miejsca nauczyciela w społeczeństwie". - Od teraz do października będziemy rozmawiać o podwyżce pensji na 2021 rok, dzięki dodatkowym 400 mln euro pozyskanym przez ministerstwo na podwyższenie pensji nauczycieli - zapewnił szef resortu podczas wizytowania szkół w czasie rozpoczynającego się roku szkolnego. Nauczyciele zapytani o to, jak postrzegają swoją pracę, przebieg kariery, szkolenia czy wynagrodzenie, jednomyślnie odpowiadają, że są niezadowoleni. Zaledwie 8 proc. nauczycieli poleciłoby swój zawód młodej osobie, stojącej przed wyborem kariery życiowej - wynika z ankiety ChooseMyCompany. Tylko 13 proc. z 22 tys. przebadanych nauczycieli przyznało, że ufa swoim przełożonym, 7 proc. szacuje, że dysponuje środkami wystarczającymi do prawidłowego wypełnienia swojej misji, a zaledwie 3 proc. jest zdania, że zawód nauczyciela jest ceniony w społeczeństwie. Z Paryża Katarzyna Stańko