Z badania opublikowanego w piątek w czasopiśmie "Nature Medicine" wynika, że nawet jeśli tylko 85 proc. społeczeństwa będzie nosiło maseczki w miejscach publicznych może to uratować prawie 96 tysięcy istnień ludzkich. Bez powszechnego (a eksperci określają to jako 95 proc. populacji) stosowania tego środka liczba przypadków śmiertelnych może w tym czasie dojść do pół miliona. Najgorszy scenariusz jest jeszcze bardziej zatrważający. Instytut Ewaluacji i Metryki Zdrowia (IHME) szacuje, że jeśli stany będą wciąż znosić ograniczenia zapobiegające rozprzestrzenianiu wirusa, do 28 lutego w całym kraju może dojść do ponad 1 miliona zgonów. "Mimo że wirus rozprzestrzenia się w całym kraju w sposób niemal niekontrolowany, wielu gubernatorów odmawia wydania rozporządzenia o obowiązku noszenia maseczek. Inni wycofują ograniczenia, w tym dotyczące maseczek" - podkreśla amerykański portal "The Hill". "The Hill" zwraca uwagę, że nawet optymistyczni naukowcy nie przewidują dostępu do nowych metod leczenia wirusa przed 2021 rokiem. Szczepionka może być szeroko rozpowszechniona najwcześniej w kwietniu. Do tego czasu maseczki i dystans społeczny, są jedynymi realnymi sposobami ograniczenia przenoszenia wirusa. Tylko 49 proc. Amerykanów przyznaje, że zawsze zakrywa twarz w publicznych miejscach Chociaż podzielają tę opinię eksperci ds. zdrowia publicznego, tylko 49 proc. Amerykanów przyznało, że zawsze zakrywają twarz w publicznych miejscach. W 95 proc. odnosi się to do stanu Nowy Jork, ale tylko w 60 proc. do Wirginii, Florydy i Kalifornii. "The Hill" przytacza przykłady płynących z różnych źródeł opinii wątpiących w efektywność maseczek. Wymienia m.in. głównego doradcę Białego Domu ds. zdrowia Scotta Atlasa, który uważa, że są one nieskuteczne. IHME wyjaśnia, że skutki pandemii może radykalnie złagodzić wdrożenie środków zapobiegawczych. Zalicza do nich m.in. zamykanie szkół i ograniczenie zgromadzeń. "Jest prawdopodobne, że mieszkańcy Stanów Zjednoczonych będą musieli wybierać między bardziej powszechnym stosowaniem maseczek lub ryzykiem częstego wznawiania bardziej rygorystycznych i szkodliwych dla gospodarki ograniczeń. W przypadku zaniechania któregokolwiek z tych środków staną w obliczu rosnącej liczby ofiar śmiertelnych" - podsumowują autorzy opracowania z IHME. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski