Kanadyjskie media opisywały w minionym tygodniu historię Karen Gwillim, która przejeżdżając przez most w pobliżu miasteczka Craven zauważyła kormorana w kłopotach. Zatrzymała się i zobaczyła, że kormoran ma na szyi aparat fotograficzny. Ptak nie uciekł i pozwolił sobie spokojnie zdjąć pasek aparatu. Uwolniony od niezwykłego bagażu odleciał. Pani Gwillim zabrała aparat, wysuszyła go i wyjęła kartę pamięci. Okazało się, że było na niej ponad 200 zdjęć, głównie mężczyzn pozujących ze złowionymi rybami, były tam także zdjęcia ze ślubu. Zdjęcia zostały zrobione w październiku 2011 r. Kobieta postanowiła umieścić zdjęcia na swoim profilu na Facebooku z pytaniem: czy znacie tych ludzi. Nikt jednak nie odpowiedział na pytanie. W końcu postanowiła zwrócić się do mediów. W miniony wtorek o swojej historii opowiedziała w radiu, po czym zgłosił się mężczyzna, który rozpoznał się na zdjęciach i wiedział, do kogo należy aparat. Jak relacjonował portal Cbc.ca, właściciel stracił swój sprzęt osiem miesięcy temu, pomagając koledze podebrać rybę niedaleko Craven - aparat wypadł mu z kieszeni. Karta pamięci ma wrócić do autora zdjęć. Marki sprzętu, który okazał się odporny na osiem miesięcy przebywania w wodzie - nie podano.