Według telewizji CNN, w momencie, gdy ICBM uderzył w wody Morza Japońskiego, maszyna Air France znajdowała się w odległości zaledwie 100 kilometrów, co odpowiada siedmiu minutom lotu. Z kolei telewizja ABC News informuje, że samolot z 332 pasażerami na pokładzie przeleciał nad strefą, gdzie spadł pocisk, 10 minut zanim to nastąpiło. Pytany o ten incydent francuski przewoźnik oświadczył, że rzeczywiście północnokoreańską rakietę od samolotu dzieliło tylko 100 km, ale nie było zagrożenia dla lotu numer 293. Niemniej ze względów bezpieczeństwa linie postanowiły rozszerzyć obszar wokół Korei Północnej omijany przez ich samoloty. Cytowany przez stację CBS ekspert ds. bezpieczeństwa lotniczego Mark Rosenker wskazuje, że linie lotnicze nie są przygotowane na unikanie zagrożeń takich jak pociski balistyczne. "Kontrola ruchu lotniczego nie jest w stanie uprzedzić samolot" o nadlatującej rakiecie - powiedział. Dla CNN anonimowo wypowiedział się pilot z Hongkongu. Pociski balistyczne "to nie jest coś, co można wykryć, tak jak wykrywa się inny samolot. Nie wiadomo, że taki pocisk nadlatuje. Korea Północna wystrzeliwuje pociski poza swoją przestrzeń powietrzną. To prawdziwe zagrożenie" - powiedział. Wystrzelenie przez KRLD 28 lipca międzykontynentalnej rakiety balistycznej było drugą udaną próbą północnokoreańskiego pocisku tego rodzaju. Unowocześniona wersja rakiety Hwasong-14 przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut. Całe terytorium USA jest w naszym zasięgu - powiedział dzień później przywódca KRLD Kim Dzong Un.