Około 140 km od Seulu rozbił się samolot szturmowy KA-1 wysłany przez władze Korei Południowej nad granicę po tym, jak przekroczyły ją drony z Północy. Piloci przeżyli katastrofę samolotu i trafili do szpitala. Wojsko Korei Południowej przekazało, że mimo prób nie udało się zestrzelić dronów. Nie było też jasne, czy były uzbrojone. Zawieszenie lotów w Korei Południowej W poniedziałek podano, że drony z Korei Północnej wkroczyły na terytorium Południowej. Po wykryciu ich na niebie władze w Seulu zdecydowały o poderwaniu samolotów bojowych i oddaniu strzałów ostrzegawczych. Agencja AFP podaje, że jeden z bezzałogowych statków powietrznych przeleciał nad stolicą Korei Południowej. Ministerstwo transportu przekazało, że w związku z sytuacją zostały zawieszone loty z portów Gimpo i Incheon. Wznowiono je po trwające około godziny przerwie. Korea Południowa komentuje: To prowokacja Korea Południowa skomentowała wtargnięcie dronów z Północy nazywając to działanie "wyraźnym aktem prowokacji" - przekazał Reuters. Dodano, że wojsko Korei Południowej podjęło odpowiednie środki w odpowiedzi na wysłanie dronów z Północy.