W czwartek rano Korea Płn. wystrzeliła z poligonu w pobliżu miasta Wonsan na wschodnim wybrzeżu dwie rakiety krótkiego zasięgu. W piątek wystrzelenie pocisków potwierdziła oficjalna agencja Korei Płn. KCNA, która poinformowała, iż obydwie rakiety były "nowego typu", a test osobiście nadzorował przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un. Zdaniem KCNA było to ostrzeżenie dla Korei Południowej, która według Pjongjangu nie powinna dalej zaopatrywać się w sprzęt wojskowy najnowszej technologii oraz powinna zrezygnować ze wspólnych ćwiczeń z wojskami amerykańskimi. "Uroczyste ostrzeżenie dla podżegaczy wojennych" Jak poinformowały źródła w ministerstwie obrony Korei Południowej, obydwie testowane rakiety przeleciały ok. 600 km zanim wpadły do morza. Wcześniej południowokoreańskie ministerstwo obrony informowało, że jedna z rakiet przeleciała 430 km, a druga - 690 km. Obie miały osiągnąć wysokość 50 km, po czym spadły do morza. Resort wyjaśnił, że pociski miały charakterystykę podobną do rosyjskich SS-26 Iskander. "Jesteśmy zmuszeni do dalszego rozwijania najnowocześniejszych systemów uzbrojenia, aby wyeliminować potencjalne i bezpośrednie zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa narodowego z Południa" - zacytowała KCNA Kim Dzong Una. KCNA podała, że lider komunistycznej Korei określił test "uroczystym ostrzeżeniem dla południowokoreańskich podżegaczy wojennych" i oskarżył Seul o "podwójną grę". Zdaniem przywódcy reżimu Korea Płd. popiera pokój, ale jednocześnie importuje nową broń i prowadzi ćwiczenia wojskowe. Zdaniem Kima władze Korei Płd. powinny zaprzestać takich "czynów samobójczych" i "nie powinny popełniać błędu, ignorując ostrzeżenie". Kim wyraził także satysfakcję z przebiegu testu, był zadowolony z szybkiej reakcji rakiet oraz niskiej trajektorii ich lotu, co gwarantowałoby problemy przy próbie przechwycenia pocisków. Pompeo apeluje o wstrzymanie się od prowokacji Eksperci podkreślali, że jednym z powodów wystrzelenia pocisków przez Koreę Płn. mogą być plany przeprowadzenia przez Stany Zjednoczone wspólnych ćwiczeń wojskowych z Koreą Płd. po 16 sierpnia. Byłoby to sprzeczne z obietnicami władz USA i zagrażałoby wznowieniu negocjacji nuklearnych pomiędzy Waszyngtonem a Pjongjangiem - oświadczył przed tygodniem rzecznik MSZ Korei Płn. Także w czwartek szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo powiedział, że prawdopodobnie w najbliższych tygodniach dojdzie do roboczego spotkania przedstawicieli USA i Korei Płn. w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Departament Stanu USA jednocześnie zaapelował do Pjongjangu o powstrzymanie się od kolejnych prowokacji.