Agencja Reutera przypomina, że w Północnej Korei wybory mają za zadanie jedynie potwierdzić hierarchię w aparacie państwowym. Obywatele mają obowiązek wziąć w nich udział, a poparcie dla kandydatów, mianowanych przez organizacje partyjne na wszystkich szczeblach, sięga stu procent. Przy okazji tegorocznej elekcji po raz pierwszy pojawiły się doniesienia, że kandydatem jest Kim Dzong Un, jeden z synów przywódcy kraju Kim Dzong Ila. W lutym napisała o tym południowokoreańska agencja Yonhap. Jak pisze w niedzielę portal internetowy BBC News, byłoby to poparcie dla tezy, że najmłodszy z trzech synów Kim Dzong Ila został wyznaczony na jego następcę. BBC przypomina jednocześnie, że proces przekazywania władzy Kim Dzong Ilowi przez jego ojca Kim Ir Sena, zajął 20 lat. Południowokoreańscy eksperci wskazują, że mandat deputowanego nie oznacza w KRLD żadnych realnych uprawnień, ale jest często łączony z ważnymi stanowiskami w aparacie władzy. Spekulacje na temat sukcesji w Korei Północnej pojawiły się po doniesieniach płynących z południowokoreańskich źródeł wywiadowczych, a także zachodnich, że 67-letni obecnie Kim Dzong Il doznał w zeszłym roku wylewu krwi do mózgu. Pięcioletnia kadencja obecnego składu parlamentu upłynęła we wrześniu zeszłego roku. Zdaniem analityków wybory odłożono ze względu na niepewną sytuację związaną ze stanem zdrowia Kim Dzong Ila.