Według północnokoreańskiej agencji informacyjnej KCNA, para bombowców została wysłana z bazy Guam i przeleciała w odległości 80 km od granicy między obiema Koreami. KCNA twierdzi, że manewr miał na celu ćwiczenie zrzutu bomby atomowej. Do bombowców miały dołączyć myśliwce z amerykańskiego lotniskowca USS Carl Vinson prowadzącego od pewnego czasu działania na Morzu Japońskim. Agencja określiła manewry strony amerykańskiej jako "rozszalałe". "Taka militarna prowokacja amerykańskich imperialistów tworzy niebezpieczny chaos prowadzący sytuację na Półwyspie Koreańskim na skraj wojny" - napisano w oświadczeniu agencji opublikowanym po angielsku. Zarzucono także USA, iż mówienie o konieczności dialogu z Koreą Północną pozostaje "jedynie hipokryzją mającą na celu przykrycie prawdziwego celu, jakim jest rozbrojenie i wyeliminowanie kraju przy pomocy broni atomowej". "Amerykańscy imperialistyczni podżegacze nie powinni nawet na moment zapomnieć, że budowane przez nich zagrożenie wojną nuklearną na Półwyspie Koreańskim sprowadzi katastrofę, w wyniku której terytorium Stanów Zjednoczonych zamieni się w spaloną ziemię" - poinformowano w oświadczeniu. KCNA oświadczyła także, iż poniedziałkowa próba pocisku średniego zasięgu zakończyła się sukcesem i pozwoliła na przetestowanie nowego systemu precyzyjnego sterowania lotem. Według Pjongjangu, rakieta zniszczyła cel z dokładnością siedmiu metrów. Z Pekinu Rafał Tomański