Północnokoreańskie media przytoczyły w sobotę wypowiedź jednego z dowódców wojskowych, który powiedział, że Phenian odpowie na "najmniejszy ruch strony południowej w kierunku ,,ataku uprzedzającego'' szybszym i potężniejszym atakiem". Była to reakcja na oświadczenie nowego przewodniczącego sztabu generalnego sił zbrojnych Korei Południowej, który powiedział, że Południe zaatakowałoby północnokoreańską bazę broni nuklearnej w przypadku ataku z Północy. Zaznaczy jednak, że Seul nie ma zamiarów dokonania ataku uprzedzającego. Władze w Phenianie zażądały w sobotę przeprosin i zagroziły w przeciwnym razie zerwaniem "wszelkich kontaktów i dialogu". Obserwatorzy podkreślają, że rozdrażnienie komunistycznej Północy wywołał nowy, konserwatywny rząd Korei Południowej prezydenta Li Miung Baka. Uprzedził on Phenian, że warunkiem dalszej pomocy gospodarczej z Południa jest poprawa sytuacji w dziedzinie przestrzegania praw człowieka, przestrzeganie porozumienia w sprawie rozbrojenia nuklearnego i zwolnienie ponad 1000 uprowadzonych obywateli Korei Płd.