- Stany Zjednoczone nie powinny zapominać, że baza lotnicza Anderson na wyspie Guam, skąd startowały B-52, a także bazy morskie na głównej wyspie Japonii i na Okinawie są na wyciągnięcie ręki - oświadczył naczelny dowódca północnokoreańskich wojsk cytowany przez oficjalną agencję KCNA. USA wraz z Koreą Południową prowadzą obecnie coroczne wspólne ćwiczenia wojskowe. Manewry pod nazwą "Foal Eagle" potrwają dwa miesiące. Uczestniczy w nich ok. 10 tys. Amerykanów i 200 tys. Koreańczyków z południa. Phenian zarzucił obu krajom, że ich wspólne ćwiczenia mają w istocie na celu wysondowanie możliwości inwazji na Koreę Północną. W środę podkreślił, że jeśli powtórzą się loty bombowców, należy spodziewać się "żywiołowej" odpowiedzi. Choć napięcie na Półwyspie Koreańskim stale utrzymuje się na wysokim poziomie, podniosło się jeszcze bardziej za sprawą przeprowadzonych przez Koreę Północną w grudniu testów rakiety dalekiego zasięgu oraz w lutym kolejnej próby nuklearnej. W reakcji na próbę jądrową Rada Bezpieczeństwa ONZ zaostrzyła sankcje finansowe wobec Phenianu. Korea Północna - czy mamy się czego bać?