12 czerwca w mieście Suncheon, 300 km na południe od Seulu, znaleziono leżące pośród butelek po alkoholu ciało mężczyzny w stanie zaawansowanego rozkładu. Zwłoki udało się zidentyfikować dopiero po około 40 dniach, a analiza próbek DNA wykazała, że zmarły to 73-letni biznesmen Ju. Komendant policji z Suncheon podkreślił, że przyczyny śmierci mężczyzny nie są znane. - Mamy nadzieję, że dalsze analizy pozwolą nam ustalić więcej szczegółów i określić datę śmierci - dodał. Wyznaczono nagrodę za informację Poszukiwany od maja Ju stał na czele przedsiębiorstwa żeglugowego Chonghaejin Marine Co. Należał do niego prom "Sewol", który w kwietniu zatonął. Wkrótce po katastrofie policja wydała nakaz aresztowania Ju. Od tamtego czasu tysiące policjantów na próżno przeszukiwały tereny, na których mógł się ukrywać biznesmen. Władze wyznaczyły nagrodę w wysokości 360 tys. euro za informacje, które pomogłyby w zatrzymaniu mężczyzny. Ju miał zostać przesłuchany w związku z zarzucanymi mu przestępstwami podatkowymi, malwersacjami oraz zaniedbaniami, które mogły doprowadzić do zatonięcia "Sewolu". Spółka Chonghaejin jest kontrolowana przez liczne przedsiębiorstwa holdingowe, w których większościowymi udziałowcami są rodzina i bliscy współpracownicy Ju. Jedna z jego córek Ju Som Na została zatrzymana w maju w Paryżu, gdzie obecnie przebywa w oczekiwaniu na ekstradycję. Rząd wyznaczył także nagrodę w wysokości ok. 70 tys. euro za pomoc w schwytaniu najstarszego syna zmarłego. Zgodnie z informacją podaną przez prokuraturę w Inczhon na wschód od Seulu, gdzie prowadzone jest dochodzenie w sprawie rodziny Ju, śledztwo będzie kontynuowane niezależnie od jego śmierci. Był przeładowany i płynął zbyt szybko W poniedziałek koreańska prokuratura poinformowała, że w związku ze śledztwem w sprawie okoliczności tragedii zatrzymano łącznie 139 osób, w tym wszystkich 15 członków załogi oraz pracowników Chonghaejin. Najpewniej prom był przeładowany i, wykonując manewr zwrotu, płynął zbyt szybko, co spowodowało jego przechył i zatonięcie. "Sewol" zatonął 16 kwietnia podczas rejsu z portu Inczhon na wyspę Czedżu, stanowiącą popularny cel wycieczek turystycznych. Spośród 476 osób, które znajdowały się na pokładzie, uratowano tylko 172. Wciąż nie odnaleziono ciał 10 ofiar wypadku. Prawie trzy czwarte osób na pokładzie stanowili uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej pod Seulem. To jedna z najgorszych od lat katastrof w Korei Południowej. Po tej tragedii dramatycznie spadła popularność prezydent Park Geun Hie i jej rządu. Władze są krytykowane głównie za źle przeprowadzoną akcję ratunkową oraz niekompetentne prowadzenie śledztwa.