Jak poinformował rzecznik rządu Korei Południowej, prezydentowi chodzi zwłaszcza o poprawę stanu atmosfery w rejonie Seulu, gdzie zanieczyszczenie powietrza osiągnęło alarmujący poziom. Część tych zanieczyszczeń - jak wykazały badania ekspertów południowokoreańskich - pochodzi od dynamicznie rozwijających się i potężnych skupisk chińskiego przemysłu po drugiej stronie granicy. Pozostałe zanieczyszczenia są emitowane przez przemysł Korei Południowej i ruch samochodowy. Natomiast <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chiny,gsbi,4231" title="Chiny" target="_blank">Chiny</a> twierdzą, że emitowane przez południowokoreański przemysł zanieczyszczenia docierają, wraz z wiatrem, do Szanghaju. W ub. tygodniu poziom zanieczyszczeń w Korei Południowej był tak wysoki, że zmusił ludzi do używania ochronnych masek. Podczas posiedzenia rządu Mun wskazał, że Chiny "są znacznie bardziej zaawansowane" niż Korea Płd. w technologiach wywoływania sztucznego deszczu oczyszczającego atmosferę. Wyraził nadzieję że deszcz nad wodami Morza Żółtego oddzielającymi oba kraje poprawi sytuację.