Informator, na którego powołuje się japońska agencja, poinformował również, że armia północnokoreańska także obniża poziom alertu po swojej stronie granicy. To efekt zawartego we wtorek porozumienia między Seulem i Pjongjangiem w sprawie złagodzenia ostatniego kryzysu między obu państwami. W wyniku wielogodzinnych rozmów Północ wyraziła żal za podłożenie w strefie zdemilitaryzowanej między Koreami min, które na początku sierpnia ciężko raniły dwóch południowokoreańskich żołnierzy patrolujących pas przygraniczny. Z kolei Korea Płd. zgodziła się zaprzestać nadawanie przez głośniki materiałów propagandowych na granicy, "chyba że zdarzy się coś niezwykłego". Korea Płd. wznowiła nadawanie komunikatów po 11 latach w odwecie za incydent z żołnierzami. Następnie Korea Płn. wystrzeliła pocisk w pasie przygranicznym, co rozpoczęło wymianę ognia artyleryjskiego. Pjongjang zagroził też Południu atakiem zbrojnym, jeśli głośniki nie zostaną wyłączone. Również w środę rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa ds. zjednoczenia narodowego Dzong Dzon Hi oświadczył, że władze w Seulu są gotowe rozważyć zniesienie sankcji nałożonych na Północ w 2010 r. po ataku tego państwa na okręt południowokoreańskiej marynarki wojennej. "Przewidujemy, że podczas (dalszych) rozmów Północ poruszy sprawę z 24 maja (...). Myślę, że kwestią tą można się zająć na drodze dialogu" - powiedział rzecznik. 24 maja 2010 r. Korea Płd. zamroziła wszelką wymianę i relacje handlowe z Północą w odwecie za zatopienie przez północnokoreańskie wojsko swojego okrętu. W ataku zginęło 46 osób. Władze w Pjongjangu nie przyznają się do napaści. Oba państwa koreańskie formalnie pozostają w stanie wojny, ponieważ konflikt zbrojny z lat 1950-1953 zakończył się rozejmem, a nie układem pokojowym.