Samolot rozbił się w pobliżu portu lotniczego Kimhae, który obsługuje Pusan, drugie pod względem wielkości miasto w Korei Południowej. Według południowokoreańskich danych, maszyna uderzyła w górę leżącą w pobliżu Pusanu. Chińska telewizja twierdzi natomiast, że boeing spadł na budynek mieszkalny. Naoczni świadkowie zaprzeczają tym doniesieniom. Telewizja seulska pokazała relację z miejsca katastrofy; na filmie wyraźnie widać dymiący wciąż wrak samolotu, wbity w zbocze wzgórza opodal podmiejskiej dzielnicy mieszkaniowej. Los 11 osób nie jest na razie znany. Do tej pory potwierdzono śmierć 109 osób. Akcję ratunkową utrudniały mgła, deszcz i dym z wraku maszyny. Według przedstawicieli chińskich linii zdecydowaną większość pasażerów na pokładzie (80-90 proc.) stanowili Koreańczycy, głównie turyści, powracający z wycieczki do Pekinu. W Pusanie podano, że znaleziona została tzw. czarna skrzynka - urządzenie z zapisem przebiegu lotu, a także rozmów prowadzonych przez pilotów. Dopiero po zbadaniu urządzenia można będzie jednoznacznie określić przyczyny tragedii. Z pierwszych doniesień wynika, że do katastrofy mogła się przyczynić fatalna pogoda: ulewny deszcz i gęsta mgła. Południowokoreańskie media a także chińska telewizja podały, że tuż przed lądowaniem chińskiemu samolotowi polecono, by skierował się na lotnisko w Seulu, rezygnując z lądowania w Pusanie. Do katastrofy miało dojść w czasie lotu z Pusanu do Seulu. Asiana Airlines, drugi przewoźnik koreański podał, że lecący z Pekinu do Pusanu chiński samolot zniknął z ekranu radarów o godz. 11 czasu miejscowego godz. 4 czasu warszawskiego). To druga w tym roku katastrofa samolotu pasażerskiego na świecie. Dwa miesiące temu irański Tu-154 ze 117 osobami na pokładzie rozbił się podczas podchodzenia do lądowania w zachodnim Iranie. Wszyscy zginęli.