Konkretnie Google jest podejrzany o naruszanie prawa internautów do prywatności przez nieuprawnione zbieranie i przechowywanie danych, pozyskiwanych z sieci Wi-Fi (bezprzewodowy dostęp do internetu). Google, który naraził się na takie zarzuty nie tylko w Korei Południowej, twierdził, że do zbierania danych doszło "przypadkowo", podczas wykonywania zdjęć do "Street View". Przy tworzeniu swojego programu "Street View" Google wysyła na ulice miast ekipy wyposażone w kamery; nagrania są udostępniane w internecie w aplikacji nawigacyjnej Google'a i oferują widok konkretnych dzielnic, ulic, poszczególnych domów. Po wielu protestach Google zaczął zasłaniać twarze ludzi widocznych na tych nagraniach, a także numery rejestracyjne samochodów. Zarzutów południowokoreańskich firma na razie nie skomentowała. Za podobne praktyki w Niemczech Google przepraszał w maju, obiecując zniszczenie bezprawnie zebranych danych. We wtorek firma ta poinformowała, że usługa "Street View" ruszy w Niemczech do końca roku i będzie początkowo obejmować 20 miast.