Przebywająca na Południu delegacja północnokoreańska, przybyła tu by oddać hołd zmarłemu b.prezydentowi Kim De Dzungowi, spotkała się z południowokoreańskim ministrem ds. zjednoczenia Hiun In Tekiem. Zapowiedziano "przesunięcie" terminu wyjazdu Północnych Koreańczyków - wcześniej podawano, że wrócą do kraju w sobotę, tuż po złożeniu wieńca i oddaniu hołdu zmarłemu. Delegacja, której przewodniczy sekretarz KC północnokoreańskiej partii komunistycznej Kim Ki Nam, miała - podają główne agencje - zażądać w sobotę spotkania z prezydentem Korei Południowej Li Miung Bakiem, regularnie określanym przez media w Phenianie mianem "zdrajcy". Nie wiadomo jednak, czy do spotkania dojdzie. W Seulu nie ujawniono treści rozmowy delegacji północnokoreańskiej z ministrem ds. zjednoczenia, ograniczając się do ogólnego stwierdzenia, iż omawiano "tematy interesujące oba państwa koreańskie". Korea Północna wcześniej informowała władze południowokoreańskie, iż od piątku zostaną otwarte zamknięte przed ponad ośmioma miesiącami przejścia na linii granicznej, rozdzielającej obie Koree. Phenian zgodził się na otworzenie przejść granicznych dla turystów i przedsiębiorców z Korei Południowej oraz wznowienie w październiku zawieszonego od miesięcy programu łączenia rodzin, rozdzielonych w wyniku wojny koreańskiej z lat 1950-53. Obecność delegacji północnokoreańskiej w Seulu w związku ze śmiercią Kim De Dzunga to kolejny objaw możliwej odwilży w napiętych ostatnio stosunkach międzykoreańskich. Kim De Dzung został uhonorowany pokojowym Noblem w 2000 roku w uznaniu zasług na rzecz pojednania obu Korei oraz działań na rzecz praw człowieka. Urząd prezydenta sprawował w latach 1998-2003. W ramach strategii pojednania z Koreą Północną, tzw. "Polityki Słonecznego Blasku", doprowadził w 2000 roku do pierwszego w historii szczytu przywódców obu państw koreańskich, spotykając się w Phenianie z Kim Dzong Ilem. Obecny prezydent Li Miung Bak obejmując urząd w zeszłym roku odszedł od strategii "Słonecznego Blasku", ograniczając strumień bezzwrotnej pomocy, płynącej z Południa na Północ i apelując do Phenianu o współpracę w zakresie bezpieczeństwa. Południowokoreańska pomoc stanowiła około pięć procent całego PKB Korei Północnej - stąd reakcja Phenianu na decyzje Li Miung Baka była bardzo ostra.