Cheonan zatonął 26 marca w pobliżu spornej granicy morskiej między państwami koreańskimi. Ze 104 ludzi na pokładzie udało się uratować 58. Niedzielna manifestacja odbyła się na placu Kim Ir Sena, założyciela Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i ojca obecnego przywódcy państwa Kim Dzong Ila. Hasła umieszczone na miejscu zgromadzenia mówiły o dopuszczeniu się zdrady przez prezydenta Korei Płd. Li Miung Baka. Sekretarz stołecznego komitetu Partii Pracy Korei Czoi Jong Rim domagał się od uczestników wiecu, by szykowali się do starcia z Koreą Południową i sprzymierzonymi z nią Stanami Zjednoczonymi, mówiąc, że Półwysep Koreański stoi na krawędzi wojny. Powtórzył, że Korea Północna nie storpedowała okrętu Cheonan. Międzynarodowe dochodzenie w sprawie przyczyn wydarzenia z 26 marca uznało, że zatonięcie Cheonan było spowodowane trafieniem okrętu przez torpedę wystrzeloną z północnokoreańskiego okrętu podwodnego. Phenian całkowicie zaprzecza by brał udział w zatopieniu południowokoreańskiej jednostki i oskarża Seul o "sfabrykowanie" dowodów. We wtorek Korea Płn. zagroziła "wojną totalną" Korei Płd., jeśli zostaną nałożone na Phenian nowe sankcje ONZ, jak chce tego Seul. Według południowokoreańskiej agencji Yonhap, przywódca Korei Płn. Kim Dzong Il postawił armię w stan gotowości bojowej. Jak jednak podał Reuters, w północnokoreańskich mediach dostępnych za granicą nie ma informacji o takim rozkazie Kima.