Uczestnicy szczytu zobowiązali się do starań i zakończenia prac nad uzgodnieniem do końca przyszłego roku nowego paktu klimatycznego, który ma zastąpić Protokół z Kioto i zobligować większą liczbę krajów oraz państwa uprzemysłowione do ostrzejszej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Sprawę tę podejmą w listopadzie 2010 roku uczestnicy konferencji w Meksyku (tzw. COP16). Na przypieczętowaniu tych decyzji przez przewodniczącego obrad zakończyło się plenarne posiedzenie delegacji 193 krajów w Kopenhadze. Wystosowany na zakończenie konferencji apel delegacji RPA, aby data spotkania w sprawie klimatu przewidzianego w Bonn nie kolidowała z rozgrywkami Mundialu w Republice Afryki Południowej (od 11 czerwca do 11 lipca), w większości spotkał się z aplauzem uczestników spotkania. - W Kopenhadze uczyniono ostrożny krok naprzód w walce z globalnym ociepleniem klimatu, choć poniżej oczekiwań UE - uznał premier przewodniczącej UE Szwecji Fredrik Reinfeldt. Szef Komisji Europejskiej Jose Barroso zgodził się z nim, przekonując, że lepsze takie porozumienie, jakie zawarto, niż żadne. Reinfeldt podkreślił, że wynik kopenhaskiej konferencji klimatycznej nie pozwala Unii Europejskiej na zwiększenie swojego celu redukcji emisji z 20 do 30 proc. do 2020 roku. - Powiedzmy sobie szczerze, wolałbym uzyskać coś więcej. To (wynik konferencji) nie zażegnuje groźby zmian klimatycznych. Ale to jest pierwszy krok, ważny krok - powiedział Reinfeldt w sobotę na konferencji prasowej w Kopenhadze. Szwedzki premier przekonywał, że choć w Kopenhadze nie udało się doprowadzić do globalnego porozumienia w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych po roku 2012, to stanowi ona postęp. - Przyjeżdżając do Kopenhagi, chcieliśmy doprowadzić do wyjścia z impasu. Albo zrobimy cokolwiek, albo nic. I teraz widzimy, że są kraje, które czynią wysiłki i stawiają sobie cele. Nawet te kraje, które zapowiadały, że nie wezmą na siebie żadnych zobowiązań, podały jakieś liczby - przekonywał Reinfeldt. Przewodniczący Komisji Europejskiej wtórował mu na tej samej konferencji prasowej: - To porozumienie jest lepsze niż żadne, choć oczywiście poniżej naszych celów. Nie będę krył rozczarowania - powiedział. W porozumieniu zawartym przez około 30 krajów, w tym UE, Chiny, Indie i USA, strony zobowiązały się, że w latach 2010-2012 przekażą krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na walkę ze zmianami klimatu. W kolejnych latach, do 2020 r., mają na ten cel przeznaczać po 100 mld rocznie. Do końcowego dokumentu dołączono aneks, w którym wybrane kraje potwierdzają swoje cele redukcji emisji CO2 od roku 2013, kiedy przestanie obowiązywać obecny Protokół z Kioto. Reinfeldt podkreślił, że z uwagi na brak ambicji ze strony innych uprzemysłowionych potęg UE pozostaje na razie przy swoim celu 20 proc. do roku 2020 w porównaniu z 1990 rokiem. Z braku możliwości przyjęcia formalnego, politycznego porozumienia w sprawie globalnego ocieplenia, szczyt jedynie "odnotował" - jak to ujęto - dokument porozumienia przyjętego w nocy z piątku na sobotę przez grupę najbardziej rozwiniętych krajów. Wypracowano je dzięki bilateralnym spotkaniom liderów największych państw, zwłaszcza prezydenta USA Baracka Obamy i premiera Chin Wena Jiabao. Nie doszło do ustalenia globalnych, wiążących redukcji CO2 po roku 2012. W trzystronicowym dokumencie ograniczono się jedynie do zapisu, że działania na rzecz ich zmniejszenia powinny być wystarczające, aby wzrost temperatury na świecie do 2050 r. nie przekroczył 2 st. Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną.